sobota, 18 października 2014

Trucizna - Rozdział 4

Sorry za błedy, nie jestem w stanie napisać nic więcej. :/
Miłego czytania :) 

Rozdział 4


          Obudził mnie jakiś hałas dobiegający z domu. Nie wiedziałam skąd dokładnie. Poznałam przecież jedynie drogę do kuchni.  Było już jasno. Postanowiłam sprawdzić, co się dzieje. Podeszłam jednak wcześniej do szafy i sprawdziłam czy nie znajdę tam czegoś do ubrania. Nie pomyliłam się. Jednak w szafie były tylko suknie. Ja, jako wojowniczka nie przywykłam do stroi dam. Takie ubrania noszono tylko w jednym spokojnym miejscu niepogrążonym wojną. Ja jednak nigdy tam nie zagościłam. Zawsze ubierałam się jak mężczyzna. Od innych odznaczało mnie to, że mój strój był ze czarnej skóry. Bardzo obcisłe spodnie dające jednak pełną możliwość ruchów. Szara bluzka bez ramion i kurtka z podobnej skory, co spodnie i ciężkie wiązane buty. A teraz musiałam się odnaleźć w sukniach i sandałkach. Wybrałam sukienkę, która wydawała mi się najmniej wieczorowa. Była zwiewna i długa. W dwóch dopełniających się odcieniach fioletu. Do tego dobrałam najprostsze sandały wiązane przy kostce szeroką czarną taśmą. Tak ubrana wyszłam na korytarz. Kierowałam się w stronę, z której dobiegała coraz większy hałas. Gdy byłam coraz bliżej drzwi, za których słyszałam odgłosy wiedziałam, że był to odgłos uderzającej ramy łóżka o ścianę i zduszone jęki dwóch osób. Zatrzymałam się uderzona tym odkryciem. Głupia ciekawość. Czym prędzej odeszłam stamtąd i poszłam do kuchni.

- Och!- Krzyknęłam zaskoczona, kiedy w pokoju ujrzałam Nataniela siedzącego przy wyspie kuchennej i jedzącego naleśniki. Spojrzał na mnie zaskoczony.

- Co się stało? – Zapytał a ja nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Może po prostu, że jestem zaskoczona, bo myślałam, że jest w pokoju, który jest całkiem niedaleko i robi coś innego niż jedzenie naleśników.

- Ty jesz?- Z moich ust wypadło chyba jedno z najdurniejszych pytań świata.

- Tak.- Odparł rozbawiony.- Lubię naleśniki… – Dodał po chwili namysłu. A mnie zamurowało.

- Pewnie z dodatkiem krwi.- Odparłam sarkastycznie.

- To brednie.- Odpowiedział odrobinę rozgniewany

- Co jest brednią?

- To, że potrzebujemy krwi do przeżycia!

- Taaa… Pewnie i może wcale nie toczycie wojny z ludźmi.-Zapytałam z irytacją.

- Nie, to wy walczycie z nami.- Kiedy usłyszałam te słowa wstałam gwałtownie.

- Jesteście potworami, zabijacie i jeszcze śmiesz mówić, że to nieprawda?!- Wykrzyknęłam oburzona.

- Licz się ze słowami.- Odparł spokojnie.- Nie masz prawa wypowiadać się o rzeczach, o których nie masz pojęcia.- Kiedy skończył wstał i oddal naczynia starszej kobiecie stojącej przy kuchence i wyszedł z kuchni.

- Drogie dziecko mam nadzieje, że lubisz naleśniki?- Usłyszałam miły głos staruszki.

- Tak, dziękuje.- Odpowiedziałam zaskoczona, kiedy przede mną pojawił się talerz z jeszcze gorącym daniem.

- Wiesz kochana myślę, że lepiej będzie jak usiądziesz.- Powiedział.- Nataniel jest dosyć porywisty, ale to dobry człowiek.- Dodała po chwili.

- Chyba wampir?!- Odparłam zirytowana.

- Miał rację moja droga, nie mów o rzeczach, których nie rozumiesz.- Rzekła kobieta i wyszła z kuchni zostawiając mnie tam samą. Siedziałam chwile osłupiała, ale po chwili zaczęłam jeść przygotowaną potrawę.

***

Kiedy wróciłam do mojej komnaty nie było w niej żadnych moich rzeczy. Czułam się bardzo zdezorientowana. Zastanawiałam się czy to oznacza moją rychłą śmierć. Usiadłam na łóżku i patrzyłam tępo przez okno. Nagle przez drzwi wszedł jeden z nich. Wstałam natychmiast na równe nogi.

- Proszę wybaczyć nie wiedziałem, że już wróciłaś do komnaty. Jednak to dobrze się składa, bo Nataniel prosi cię do siebie.-Powiedział.

- Nie chcę się z nim spotykać- odpowiedziałam hardo.

- Myślę, że nie masz wyjścia. -Przez drzwi wszedł kolejny wampir.- Albo pójdziesz po dobroci albo siłą…- dodał podchodząc do mnie.

- Dobrze pójdę- skapitulowałam wiedząc, że i tak nie mam szans.

- Idziemy- rzekł i przepuścił mnie w drzwiach, ale potem szedł już pierwszy. Wspięliśmy się po pięknych schodach na sama górę. Znajdowaliśmy się przed wielkimi drzwiami. Wampir zapukał do nich trzy razy i wszedł do środka. Przed nami rozciągał się wielki salon. Nie zdążyłam się mu dokładanie przyjrzeć, ponieważ wampir szybko wyszedł zostawiając mnie samą. Po chwili do pokoju wszedł Nataniel. Stałam jak sparaliżowana, ponieważ na sobie miał tylko ręcznik zawiązany wokół bioder a po jego nagim umięśnionym ciele spływały krople wody i miał jeszcze mokre włosy. Wszystko dało dość piorunujący efekt.

- Witam, najdroższa.- Nataniel podszedł do mnie bardzo blisko, na co ja tylko przełknęła głośno ślinę. Musiałam wyglądać zapewne śmiesznie, ponieważ mężczyzna zaczął się śmieć. Dzięki temu otrzeźwiałam.

-Po co mnie tu ściągnąłeś?- Zapytałam natychmiast próbując kontrolować mój głos.

- Nie rób groźnej miny. Jesteś moja, więc będziesz spała ze mną i od teraz tu jest twój pokój.- Powiedział patrząc mi w oczy i poprawiając kosmyk moich włosów.

- Chyba kpisz?!- Zapytałam wściekła.- Nie będę z tobą spała!!!-Wrzasnęłam. A kiedy Nataniel próbował mnie objąć uderzyłam go w twarz. To był błąd. Zamarłam i patrzyłam jak twarz Nataniel przybiera wyraz, którego wolałabym nie widzieć. Poczułam jak zaciska palce na moich rękach zostawiając zapewne ślady. Zaciągnął mnie w stronę łózka i rzucił na nie. Sam na nim usiadł i przyciągnął w swoja stronę położył mnie na swoich kolanach tak, że mój tyłek był idealnie wyeksponowany. Podciągnął moją sukienkę i uderzył w niego. Krzyknęłam zaskoczona.


- Będziesz tutaj spala.- Kolejny soczysty klaps spadł na moje pośladki.- Będziesz miła i grzeczna.- Kolejny raz.- Nie masz prawa nigdy więcej mnie uderzyć.- Kolejny. Jesteś moja.-  Następny.- Spełnisz każde moje życzenie.- Ostanie uderzenie spadło na moje czerwone i obolałe pośladki. Zrzucił mnie z kolan i wstał. Leżałam na łóżku jak nieprzytomna. Nie wiedziałam, co się właściwie stało. Nie płakałam po prostu leżałam. Nagle poczułam ręce gładzące moje włosy. Drgnęłam nerwowo.
- Spokojnie mała zaraz przestanie boleć. Poczułam coś zimnego na nadal odkrytej skórze pośladków i delikatne masując ruchy ręki Nataniela. Było mi wszystko jedno i tak nie miałam z nim szans…




P.S. 40 opublikowany post! :) A 50 z wersjami roboczymi 
Dzięki  za 235 komentarzy w czasie 8 miesięcy :D
I 3060 wyświetlenia :)))
WIELKIE DZIĘKI :)
Kocham Was <3

2 komentarze:

  1. no nie rozbawiłaś mnie tym rozdziałem zwłaszcza w tym momencie kiedy Nataniel wziął ją sobie na kolana i zaczął dawać jej klapsy jak małemu dziecku :) czekam niecierpliwie na ciąg dalszy i pozdrawiam fanka 12 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O rety!!! Jakie zmiany u Ciebie zauważam :D. Już na jesień przygotowana, co??? Pięknie!!! A co do notki, kurde, robi się coraz ciekawiej :D. A te klapsy to już w ogóle genialne!!! Miałam wrażenie, że widzę Anastazję i Christiana z "50 twarzy Greya". No dałaś do pieca :D. Genialnie Ci to wychodzi :).

    Pozdrawiam,

    R.

    Ps. Gratuluję ilości komentarzy, jak i wyświetleń, no i ilości opublikowanych postów :D.

    OdpowiedzUsuń