Rozdział IV
- Ciociu? Wszystko
dobrze?-Zapytała Anabel?
- Tak. Oczywiście-
powiedziała zaskoczona Georgina, ponieważ odleciała w swoje… wspomnienia. To wydarzyło
się, kiedy była wstanie śpiączki. Przez chwile nawet poczuła ten wiatr…
Kiedy
spadali była przerażona, ale to było po prostu magiczne. Pod nim idący ludzie i
jadące samochody a oni po prostu spadali. To trwało tylko kilka sekund, ale dla
nich czas zwolnił. Kiedy byli blisko zderzenia z ziemią pomyśleli o miejscu, w
którym chcieli się znaleźć. Tak też się stało. Nagle już nie spadali a stali na
trzecim piętrze wieży Eiffla. Mieli stąd cudowny widok na Paryż pogrążony w śnie.
Gina była oczarowana, ponieważ zawsze chciała znaleźć się w mieście świateł. Usłyszała
znaczące chrząknięcie swojego towarzysza. Odwróciła się stał przed nią, bardzo
blisko. W dłoni trzymał kieliszek szampana dla niej. Kiedy wzięła od niego
naczynie on nalał także dla siebie tego wyśmienitego trunku.
- No mała trzeba
wznieść toast! Może za to, że zwalczyłaś strach! Albo za to, że uwierzyłaś w
Anioły!- Mówił normalnym trochę schrypniętym głosem jednak ostanie słowo
wykrzyczał.
- Postawiłeś mnie
przed faktem dokonanym. Zorientowałam się dopiero, kiedy już lecieliśmy w dół.-
Udała delikatnie obrażoną
- Ale podobało ci się?
- Zapytał i puścił do niej perskie oko.
- Podobało.-Powiedziała
szeptem
- Przepraszam, co
powiedziałaś?- Udał, że nie usłyszał.
- Podobało mi się- odparła
już trochę głośniej
- Są jakieś zagłuszenia…-
Nie dokończył, ponieważ przerwał mu krzyk dziewczyny.
- Podobało!!!- Krzyczała
mu do ucha
- Dziewczyno czy ty
chcesz abym ogłuchł.- Udawał urażonego
- Mam nadzieje, że zrozumiałeś,
a po za tym jesteś aniołem.- Mówiła spokojnie
- A co to ma do mojego
słuchu?- Zapytał niewinnie.
- Przestań, bo boli
mnie już twarz od śmiechu!- Mówiąc to upiła łyk z swojego kieliszka
- Dobra, dobra! Czegoś
brakuje do tego szampana.- Powiedział zamyślony.
- A co może truskawki
też potrafisz wyczarować.- Odparła rozbawiona
- A no właśnie
truskawki!- Krzyknął uradowany- Dzięki mała- powiedział a po chwili trzymał już
miskę z pięknymi czerwonymi i pachnącymi owocami. Poczęstował dziewczynę a
potem położył ja na ziemi obok szampana. Ugryzła truskawkę oplatając ją swoimi
czerwonymi ustami. Podszedł do niej i ugryzł resztę.
- Pyszna.- Wyszeptał. Był
naprawdę blisko niej.
- A śmietana albo
czekolada?- Zapytała podpuszczając go i uśmiechając się zalotnie.
- Za dużo wymagasz.- Powiedział
poprawiając kosmyk, który spadł na jej twarz.-Nagle między nimi zaiskrzyły płomienie.
Stali i patrzyli sobie prosto w oczy. Miała straszną ochotę go pocałować.
Jednak czuła, że jest coś, czego on jej nie mówi, bo nie chce albo nie może.
Czuła jego oddech na swoich ustach. Jego bliskość nie pozwalała jej myśleć racjonalnie.
Jego zapach rozpraszał jej wszystkie rozsądne myśli. Czuła, że jeżeli zaraz nie
poczuje jego warg na swoich to po prostu zwariuje z pragnienia. Jej rozczarowanie
było ogromne, gdy się od niej odsunął.
O rety, rety!!! Cudownie!!! Szkoda tylko, że tak króciutko... Sama się rozmarzyłam i byłam tam z nimi, w tym pięknym Paryżu. Piłam szampana i jadłam truskawki. Ale czemu się nie pocałowali??? To by było piękne zakończenie cudownego dnia!!! I ten ich lot, wprost na ulicę!!! Ach, cudowny rozdział ;).
OdpowiedzUsuńA kiedy można się spodziewać kolejnego??? Pozdrawiam cieplutko ;).
Nie pocałowali się, ponieważ nie mogli ;)
OdpowiedzUsuńKolejny na dobry poczatek majówki :)
Ściskam :)))
Wiem, że nie mogli, ale nie wiem czemu??? Pewnie jakieś odgórne postanowienia z "Kodeksu Dobrego Anioła" czy coś :D. Wszędzie te ograniczenia. Nawet w świecie anielskim... Ech..
UsuńTo fantastycznie :). Ale pewnie wieczorkiem, co??? Mnie wtedy czeka koszenie trawy i pielenie, a powiem szczerze, że mam tego mnóstwo!!!
Przytulas przyjęty i oddany :D
UsuńWszystko się wyjaśni (tak, wiem że się powtarzam :/) Kurczę tylko ja żyje rozdziałem dziesiątym (który aktualnie się pisze) i mi tak troszeczkę trudno mi Wam odpisywać żeby nie zdradzić szczegółów ;)
Specjalnie na twoją prośbę (uznaje to za prośbę) dodam post o wschodzie a nie zachodzie słońca (czyli coś ok. 5 rano)
Buziaki :)
Arigato!!! I to takie wielkie :*. Postaram się wstać o tej 5. Ale wiesz, co się stanie, jak rozdział się nie pojawi, a ja będę zapałkami podtrzymywać moje zaspane oczęta??? To dobrze ;*.
UsuńWiem, że może to nie zabrzmi obiektywnie ze względu na Diamando-kochliwy stan, ale… ten anioł mi go zachowaniem przypomina:P
OdpowiedzUsuń