niedziela, 22 lutego 2015

Najlepsze/Najgorsze urodziny ever ;)

Heh, hej co u Was słychać?
Bo u mnie chrumkanie prosiaczka a raczej niezłej świni!

Dziś imieniny Małgorzaty (teoretycznie są one co miesiąc), czyli moje, ale 22 lutego jest szczególny ponieważ dziś się urodziłam. Zawsze robię imprezkę dla rodziny i pysznego, cudownego, najlepszego torta, jednak w tym roku skończę na herbacie i rosole. Dlaczego? Ponieważ zaatakowała mnie jedna wielka wstrętna (zwana potocznie) świnka czyli nadgmine zapalenie przyusznic. Podobno przechodzi się ja w latach 5-15, czyli się jak cholera załapałam. Ja tam w to nie wierze jednak moja matunia od wczoraj jęczy że polowa twarzy/szyi mi spuchła, ale ja się czuje jak najbardziej ok, no dobra boli mnie gardło jak cholera i czuje się jak wyjęta spod ciężkiego tira ale jest w porządku (jak nic nie muszę robić). Rodzina dowiedziała się o podejrzeniach (poczta pantoflowa) i przerażona stwierdziła że nie warto ryzykować zarażenia tak więc z jednej strony się ciesze bo nie muszę sprzątać, przygotowywac obiadu, robić torta a później siedzieć kilka godzin i śmiać się z niezabawnych żartów ( jak o niezabawnych żartach mowa, to napisze Wam kiedyś o takim jednym, ten to jest królem sucharów xd) ale z drugiej szkoda... ;/

22 Lutego 2015 najgorsze z najlepszych urodzin ;)

P.S. Znajdę te świnie co mi świnie podłożyła ;)

P.S2 Przechodziliście świnkę? Jakie mieliście objawy?
Pytam się bo ja czuje naprawdę dobrze...

niedziela, 15 lutego 2015

I niech mi powie ktoś, coś o dzisiejszej młodzieży...

Poniżej znajduje Się Film zrealizowany przez Młodych Ludzi. Jestem pełna podziwu dla Ich pomysłowości i zaangażowanie. Pochwały należą Się Też nauczycielom i dyrektorce.
Niezłe kino Akcji w Pięć Minut;)
Zapraszam na seans ;D


niedziela, 8 lutego 2015

Trucizna - Rozdział 10

Hejka :) Witam po ciężkim tygodniu (przynajmniej dla mnie), już się boje kolejnego ;)
Rozdział krótki :( Przepraszam ale zamieściłam w nim wszystko co miało w nim być (Tak,tak wiem masło maślane :P)
Zbliżamy się wielkim(no dobra krótkimi ;) ) krokami  do końca, planuje jeszcze dwa rozdziały ale zobaczymy (na razie jestem na pierwszej stronie 11) 
Dobra nie zanudzam Was, zapraszam na rozdział :))) 



Rozdział 10

Ostatnie miesiące były… bolesne, tragiczne i prawdę mówiąc pamiętam je jak przez mgłę… Nataniel wyjechał i przez pół roku nie było z nim i jego odziałem kontaktu… Dnie biegły wolno a ja wypatrywałam go przez okno… Spędzałam tak każdy dzień… Prawie nie jadłem, nie spałam… Żałowałam tego, co powiedziałam… Bałam się ze Nataniel faktycznie nie wróci… Że wykrakałam… Zakochałem się… Drugi raz ale mocniej z jakiegoś powodu życie skazało mnie na cierpienie… Na zakazane uczucie, trudne i sprzeczne… Które zakończyło się tak samo jak zaczęło… Trudno, boleśnie i niespodziewanie…


Po sześciu miesiącach, ujrzałam przez okno jeźdźca… Wybiegłam z domu, wołając Nuriela… Miałam tak szalona nadzieje, że to Nataniel ten cholerny wampir, który jeszcze bardziej skomplikował moje życie… Wypadła z domu… Ale to nie był on… Wrócił Tybalt, jeden z żołnierzy Nataniela… Wyglądał strasznie… Zbiegły się inne wampiry, ściągnęli go z siodła… Ledwo trzymał się na nogach… A ja byłam cała odrętwiała… Tybalt krzyczał jedno słowo cały czas jakby w amoku…Zdradzili
Część żołnierzy Nataniela go zdradziło i przystąpili do Charlott… Suka wszystko zaplanowała… Zaplanowała zemstę… Przekupiła, przekonała inne wampiry do buntu przeciwko Natanielowi… Wizją mordu na ludziach, którzy nie znaczyliby nic, więc niż kawal mięsa… Wielu zostało po stronie swojego dowódcy, ale… Zostali otoczeni… Nikt nie przeżył…
Czułam w sobie ból… Ogromny i rwący ból… Co teraz będzie? Co się stanie? Zapanuje chaos i jeszcze większa wojna… Wojna między wampirami, ludźmi i wampirami… Kto ich poprowadzi??? Nastały czas niepewne…cholernie niepewne… Nic nie było białe albo czarne… Nic!


***


Od praktycznie pewnej śmierci Nataniela, minęły dwa lata… Dwa lata spokoju… Nie doszło przez ten czas do większych starć… Ofiary wśród wampirów nie były znaczące… Jednak u mnie wydarzyło się wiele… Zagubiona i zrozpaczona przystałam na propozycje opieki ze strony Nuriela… Kiedy raz zakosztowałam bliskości i potrzebowałam jej jak powietrza… Nataniela nie było… Nic sobie nie obiecywaliśmy… Kochałam go i nadal kocham… Ale pokochałam także Nuriela i zostałam matką…Matką cudownych i słodkich bliźniaków… Dziewczynki i chłopca… Ciąża była wyczerpująca tak samo poród… Nie wiedzieliśmy z Nurielem jakiej rasy będą dzieci… Nie wiedzieliśmy nawet że wampiry mogą mieć dzieci… Nam się udało i na świat przyszła Andrea oraz Kaspian… Byli ludźmi… Moim największym szczęściem… Byłam umiarkowanie szczęśliwa… O Natanielu starałam się nie myśleć, nie myśleć o tym, co wiedział, czego była świadkiem… Stałam się kurą domową… Straciłam hart wojowniczki… Wyparłam się jej, bo…bo tak było łatwiej…