środa, 22 lipca 2015

Milion Kawałków - Rozdział 15



Rozdział XV



Weszła na sale z sztucznie przyklejonym uśmiechem. Wszyscy wstali i przywitali ją delikatnym ukłonem. Podszedł do niej Angelo i podał jej swoje ramie. Grzenie je ujęła. Skierowali się do stołu. Siedzieli obok siebie. Spojrzała dyskretnie na miejsce Dylana. Nie było go…
-– Rozmawia z nim twoją siostrą.- Usłyszała szept swojego towarzysza, nie odpowiedziała nic tylko zaczęła rozmowę z anielica siedzącą obok.

***

Wróciła do komnaty po wyczerpującym i tragicznie długim przyjęciu. Myślała tylko o tym, aby położyć się spać, zapomnieć i odpocząć od tego wszystkiego. A jutro? A jutro rozpocznie się pierwszy dzień jej zaręczyn. Jedna samotna łza spłynęła po policzku anielicy, ale szybko starła ją dłonią, obiecując sobie bycie silną.

***

W łóżku, zakopana w pościeli leżała piękna dziewczyna. Promienie słońca tańczyły po jej twarzy próbując ją obudzić. Dziewczyna przekręciła się na drugi bok a po chwili otworzyła oczy. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy zobaczyła czerwona różę na poduszce obok. Nagle zerwała się do pozycji siedzącej i rozejrzała się po pokoju. Szukała osoby, która mogłaby zostawić ten kwiat. Do pokoju weszła Nila niosąc tace ze śniadaniem dla Artemi. Uśmiechnęła się serdecznie do dziewczyny.

- Witaj Artemio. – Powiedziała widząc dziewczynę. - Dobrze, że już wstałaś. Budzenie cię to udręka.- Dodała po chwili śmiejąc się cicho.

- Nilo? - Zapytała chcąc zwrócić uwagę służki na siebie.

- Tak pani.- Służąca wzięła jedwabny szlafrok z krzesła.

- Kto zostawił tą róże?- Zapytała zakładając na ramiona odzienie.

- Panicz Angelo prosił mnie o to.- Odparła służka pacząc uważnie na anielicę.

- Aha… -Odparła nie przytomnie- Wyrzuć ją!- Dodała po chwili odrętwienia.

- Pani to prezent od narzeczonego. Tak nie wypada.- Odpowiedziała Nila przekładając jedzenie z tacy na stolik.

- To nie jest mój narzeczony!- Krzyknęła wzburzona Artemia

- A czyj?-Zapytała pobłażliwie blondwłosą.

- Moich sióstr. - Odpowiedziała i opadła na fotel przy stole.

- Może i tak, ale dziś odbędzie się wręczenie pierścionka zaręczynowego. – Powiedziała nalewając dziewczynie soku do szklanki - I to bynajmniej twoim siostrą.- Dodała. -Musisz zacząć się z tym godzić. – Artemia usłyszała słowa dziewczyny a potem zamykające się drzwi łazienki. Wiedziała, że to prawda, że nie może nic zrobić, ale jej serce się krajało. Siedziała patrząc nieprzytomnie na falujące białe zasłony i popijając sok, kiedy usłyszała głos służki mówiący, że kąpiel jest gotowa. Dziewczyna wstała i skierowała się do łazienki.

***

Dni mijały… Pięć nocy upłynęło jak jedna sekunda, zabierając resztki nadziei, radości a przynosząc jedynie żal i przeogromną tęsknotę za Dylanem. W pokoju paliły się świece rozświetlając mrok. Czuła, że światło nie odpędza ciemności, która gdzieś nie daleko się gromadzi wrasta w siłę… Artemia nie miała pojęcia, co jej przeczucia mogą oznaczać. Wszyscy byli spokojni i zajęci przygotowaniami do ślubu. To już jutro… Jutro zostanie żona Angelo, niewolnicą sióstr i pogrąży się w rozpaczy. Od dnia zaręczyn nie widziała Dylana, nikt o nim nie wspominał przy niej a siostry milczały…

poniedziałek, 20 lipca 2015

Mniam... Domowy Cheeseburger ;)

Dziś miałam dzień zakupów spożywczych... Tak sobie chodziłam po alejkach i naszła mnie ochota na domowego cheeseburger.

Tutaj macie efekt moich poczynań w kuchni:




 Wyszło pysznie i ma nadzieję mniej kalorycznie niż w popularnym barze szybkiej obsługi...

Horrory

Jest wpół do drugiej a ja cierpię na bezsenność... Od tygodnie oglądam horrory... Kino grozy... Już się boję!  

Nigdy nie lubiłam takich filmów. Nie wiem co mi się stało ale mam teorie, że ludzie przechodzą pewne etapy i się zmieniają. Jest etap bajek, komedii, romansów i horrorów... Tak samo jest z książkami. Najpierw baśnie, legendy, fantastyka a potem bestsellery, książki z odważnymi scenami, a następnie lekkie i przyjemne obyczajówki (kolejność dowolna).W końcu człowiek wyrabia sobie swój gust i styl. Sprawdził wszystko a teraz może wybrać. Ja przeszłam już wszystkie etapy z filmami  i nadal szukam w literaturze (och... zostali mi np. klasycy powieści polskich... Już zacieram ręce na ,,Krzyżaków'', niezmiernie się raduję...). 

Do czego zmierzam? Zmierzam do tego, że ludzie komentują horrory np. ,, Chłam'', ,,Nie wiem co obejrzeć zęby się przestraszyć i żeby wzbudziło to we mnie emocje'', ,,Słabe te efekty'', ,,To ma być krew?"

Ale prawda jest taka, że człowiek wcale nie musi obejrzeć ,,Lśnienia", ,,Koszmaru z Ulicy Wiązów" czy nawet ,,The Ring" aby zdać sobie sprawę z tego ile jest zła na świecie, jak życie jest kruche, niesprawiedliwe. Wystarczy... wystarczy włączyć sobie jakiś dobry, albo nawet nie film o wojnie, o mordowanych niewinnych dzieciach, gwałconych kobietach i mężczyznach walczących o ,,to''. 
Przy tym  horrory stają się niewinnymi historiami... 


Spróbować sobie wyobrazić obezwładniającą bezsilność, kiedy mężczyzna patrzy na to jak jego żona jest obmacywana przez jakiegoś cholernika a on nie może nic zrobić bo drugi trzyma mu lufę przy głowie, ale to i tak nie potrzebne bo jest zbity jak pies i nie dałby rady wstać o własnych siłach i jej pomóc...  

Spróbować poczuć strach kobiety która nie wie czy jej malutka córeczka dorośnie, zakocha sie i doczeka własnych pociech... Strach matki która czeka na syna który wyszedł i nie wrócił bo został wywieziony daleko, daleko... 

Spróbować poczuć lęk dziewczyny, która zaraz wpadnie w łapy rosłych mężczyzn i zostanie ich niewolnicą a i tak wie, że po wszystkim dostanie kulkę w łeb... 

Wczuć się w to, poczuć, zrozumieć i wtedy jeżeli człowiek ma w sobie choć odrobinę uczuć, empatii i wyobraźni  potrafi rzewnie zapłakać. 

Horrorem jest wojna a nie film... Horror to tylko fikcja czasem na podstawie jakiś wydarzeń, które mogą nie być prawdziwe... Wojna natomiast jest, była i będzie namacalna, wyczuwalna i cholernie realna.

niedziela, 12 lipca 2015

Co wolno matkom to nie tobie...

Tak sobie siedzę w pustkowiu w górach świętokrzyskich i żałuje, że Internet cały czas do mnie dociera. Dlaczego? Bo z dziwnych pobudek lubię przeglądać ,,Pudelka". Nie będę pisać czy jest fajny, nie fajny, rzetelny, uczciwy... Ale wchodzę sobie tam wczoraj i widzę artykuł o pani Agnieszce S.
 Oj... Nie lubię jej jakoś z założenia, więc klikam w artykuł... Przecie wiadomo, że najchętniej czyta się o ludziach których nie lubimy, nie trawimy i działają nam ogólnie na nerwy. Czytam i oczom nie wierzę...
Ale dobra, komentarze pod uspokajają mnie i widzę, że na tym świecie jest trochę normalnych ludzi...
Ale wchodzę tam dzisiaj i widzę na ten temat wypowiedź pani Joanny H.


Dwie panie które dzieci nie mają. Dwie panie które autobusami nie jeżdżą i raczej nie będą. Dwie panie stają w obronie kobiety pozbawionej wyobraźni, szacunku do innych i kultury osobistej.


 Naprawdę jak można przewijać dziecko w autobusie???


Ale zostawmy panią od autobusu...


Matką nie jestem (jestem za młoda, chociaż w tych czasach...i tych dawnych...), dzieci za bardzo nie lubię ale w przyszłości będę matką, autobusami jeżdżę i to często w krótkie i długie podróże, wiem jak ,,pachnie" kupa dziecka bo z nimi mam kontakt (o tym napisze wam pod koniec lipca jak nie zapomnę) i gdyby kobieta przewijała mi dziecko w autobusie to po pierwsze bym zwróciła zawartość żołądka, po drugie wyszła z siebie...
 Bilety w Warszawie kosztują prawie 10 zł nwm jak jesteś w miejscowości tej kobiety ale nie po to płacę za bilet żeby czuć smród kupy czy też dziecka które tą kupę zrobiło! Na litość boską! To nie ja mam dziecko i to nie ja mam zastawiać się co ta kobieta mogła zrobić (ale i tak te rozwiązania widzę), nie ja mam wdychać opary używanego czy też zużytego pampersu!


Mamy XXI wiek a wracamy do średniowiecza i załatwia się gdzie popadnie.



Kupa co to jest? Są to strawione resztki pokarmów spożytych przez ludzi, koty, krowy, konie itp. Ale są tam także bakterie i drobno ustroje, rozwijają się w niej groźnie i zaraźliwe bakterie cholery i duru brzusznego.


 Tak na marginesie od zwierząt odróżnia nas to ,że potrafimy żyć w społeczeństwie i jesteśmy kulturalni oraz potrafimy myśleć abstrakcyjnie to znaczy przede wszystkim możliwość zachowywania się zgodnie z obowiązującymi normami etyczno - moralnymi.
Skoro potrafimy myśleć w ten sposób to potrafimy także w ogóle myśleć czyli np. przewidywać, dostrzegać konsekwencję.


Kobieta przewija dziecko w autobusie zakładam, że on jedzie skoro tak to i hamuje... Jeżeli więc kierowca zahamuje bo np. inna mamusia wyjdzie na ulicę bo ona się z dzieckiem śpieszy po, no nie wiem dajmy na to loda, bo ono teraz chce to - po pierwsze kobieta jest zagrożeniem dla siebie, dla dziecka i dla innych bo zapewne nie siedzi na siedzeniu tak jak jest w przepisach które na bank istnieją - po drugie kupa ląduje na głowie osoby z przodu fotelu oraz ogólnie w otoczeniu - po trzecie dziecko spada z fotela ląduje pomiędzy siedzeniami i ma potłuczone łokcie...


(Kto jest winny? Kobieta na ulic, kobieta przewijająca czy kierowca?
Oczywiście kierowca!)


Ja bym była bardzo szczęśliwa z takiego obrotu sytuacji, bo wiecie kto jest najbardziej uciążliwy w wspólnym funkcjonowaniu? Menele, niektóre nawiedzone matki, niektórzy nawiedzeni PiS-owcy oraz katolicy i młodzież bez wychowania.


Pytanie mam jeszcze jedno gdzie ta pani chciała rączki umyć?


Wolny kraj, wolni ludzie do momentu kiedy drugi człowiek nie łamie praw tego pierwszego
Mam prawo do nie czucia smrodu kupy dziecka w autobusie skoro ja nie każe komuś wąchać mojego smrodu. Mam prawo do poszanowania moich etycznych norm w szerokim pojęciu!
Kiedyś dzieci też robiły co robiły ale nikomu nie przyszło do głowy przewinąć go w autobusie, na stole w restauracji czy stoliku na stacji benzynowej przy którym ludzie jedzą a na pewno nikt się tym nie chwalił!
 Szanujmy się nawzajem!


A Wy co sądzicie?