środa, 31 grudnia 2014

Happy New Year !!!



Moi drodzy wszystkiego najlepszego, szczęśliwego Nowego Roku i szampańskiej zabawy nie tylko dziś ale przez cały rok 2015! Mam nadzieje, że okaże się jeszcze lepszy i wspanialszy od naszego, już niedługo staruszka :) Życzę wam jeszcze wiele tekstów do czytania na tym i na innych blogach w przyszłym roku !!!

Całuje i ściskam każdego z osobna :***
Wasza Gigi :)))

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Trucizna - Rozdział 7

Trucizna zawitała :) Nie chce mi się nic innego pisać... Muszą swoje odleżeć ;) 
Zapraszam na nowego bloga: zaklad-gigi.blogspot.com
Całuje :*
Rozdział 7


Nastał kolejny dzień w moim mrocznym życiu. Wzięłam szybki prysznic żeby się obudzić do końca, ubrałam czarne spodnia, które wyglądały raczej jak spódnica a do tego wiązaną na szyi bluzkę tego samego koloru z odkrytymi plecami, co zauważyłam dopiero, gdy przyszedł po mnie Dosman, aby zabrać mnie na śniadanie. Nie miałam czasu na przebieranie się. Dosman skwitował mój strój szerokim uśmiechem i mrugnięciem oka. Ach jeszcze komentarz: ,,Jak na żarcie całkiem ładnie’’. Nie odpowiedziałam po prostu ruszyłam w kierunku kuchni.
- Nie, nie. Idziemy do jadalni. – Zatrzymał mnie, kiedy chciałam już wejść do kuchni.
- Teraz mi o tym mówisz?- Zapytałam oburzona.
- Myślałem, że wizja śniadania z gromadą wampirów wyda ci się zbyt przerażająca?! – Zapytał usiłując być zabawny.

piątek, 26 grudnia 2014

Świąteczny Prezent

Oto prezent od Świętego Mikołaja :) Przeprasza za błędy ale straszne zapracowany był w ostatnim czasie ;) Rozumiecie!? Postara się podrzucić poprawioną wersje w niedługim czasie :) Komu tu wierzyć jak nie świętemu :)))


Świąteczny prezent

-Co za suka! Czy ona myśli, że jest bogiem do cholery?- Żaliła się wściekła kobieta przyjaciółce.
- Anna spokojnie, idą święta.-  Dziewczyna próbowała ją uspokoić.- Nawet zwierzęta zaczynają wtedy mówić ludzkim głosem.
- Matylda ona nawet zwierzęciem nie jest! To…to…- dziewczynie zabrakło słów, aby opisać kobietę, o której była mowa. – Nie na widzę jej! Traktuje ludzi jak przedmioty!!!

To nie to ;)

To nie opowiadanie świąteczne ani zaden z rozdziału opowiadań. 
Chce Was zaprosić do czytania i śledzenia mojego nowego bloga: http://zaklad-gigi.blogspot.com/

środa, 24 grudnia 2014

Wesołych :)))



Życzę Wam moi drodzy wesołych i szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia :D Fanatycznej atmosfery w gronie rodzinnym i aby Mikołaj był choiny a nie sknera ;) 


P.S. U mnie Mikołaj też zostawił coś dla moich czytelników ale dostaniecie ,,to'' dopiero po świętach ;)))

niedziela, 9 listopada 2014

Trucizna - Rozdział 6


Hej Kolejny rozdział ...: D Mam Nadzieje, Ze Wam Się spodoba. 
Wybaczcie Błędy poprawiałam do PRZED chwila :) 
Dobra Biore Się za jakieś inne opowiadanie, NWM, moze Nuda?


Rozdział 6


Wyszłam z sypialni za Dosmanem, a za nami podążyła jeszcze pani Smith. Już się bałam jak zareaguje wampirek na to wszystko. Prawdę mówiąc jest sobie sam winny. Po co mnie ratował? Szkoda, miałabym święty spokój, a tak będę musiała się szarpać jeszcze z nimi wszystkimi! Poczułam ręce Dosmana na swojej tali. Przytrzymał mnie przy sobie, aby pani Smith mogła przejść.

– No moi drodzy, gdzie wasza sypialnia? ­– zapytała.

– Moja jest… – zaczęłam, ale oczywiście nie dane było mi skończyć. Swoją drogą było to irytujące!

sobota, 25 października 2014

Trucizna - Rozdział 5


Rozdział 5

Obudziły mnie niespokojne ruchy dziewczyny leżącej obok. Żałowałem tego, co zrobiłem, ale ta kobieta doprowadzała mnie do skrajnych uczuć. Kiedy mnie uderzyła, a w jej oczach zobaczyłem jawną odrazę, nie wytrzymałem. Żałuje, ale ona musi wiedzieć kim jestem. Nie jestem człowiekiem…
– Hej… – Przewróciłem ją na plecy. – Będzie dobrze. – Widziałem w jej oczach strach.
– Przepraszam, nie chciałam cię obudzić – wyszeptała, uciekając spojrzeniem.
– Co ci się śniło? – zapytałem.
– Nic – odpowiedziała cicho. Popatrzyłem na nią z niedowierzaniem. – To znaczy… – zaczęła. – Widziałam straszne rzeczy, Natanielu… Ja o nich nie zapominam – dokończyła po chwili. Odgarnąłem jej rudy kosmyk z twarzy. Była piękna, a w jej oczach gościł, a raczej na stałe zadomowił się strach.
– Wiesz, że jesteś bardzo dzielna? – zapytałem. – Jesteś dzielna i odważna, ale musisz pamiętać, że nie możesz mnie nie słuchać, a w szczególności mnie bić. Jeżeli się postarasz i nie będziesz sprawiała kłopotów, zadbam, aby nie spadł ci włos z głowy. Rozumiesz? – Patrzyłem prosto w jej oczy, a ona pokiwała głową twierdząco. Odwróciłem ją tyłem do siebie i wtuliłem w jej plecy. – Jak ty się w ogóle nazywasz?

sobota, 18 października 2014

Trucizna - Rozdział 4

Sorry za błedy, nie jestem w stanie napisać nic więcej. :/
Miłego czytania :) 

Rozdział 4


          Obudził mnie jakiś hałas dobiegający z domu. Nie wiedziałam skąd dokładnie. Poznałam przecież jedynie drogę do kuchni.  Było już jasno. Postanowiłam sprawdzić, co się dzieje. Podeszłam jednak wcześniej do szafy i sprawdziłam czy nie znajdę tam czegoś do ubrania. Nie pomyliłam się. Jednak w szafie były tylko suknie. Ja, jako wojowniczka nie przywykłam do stroi dam. Takie ubrania noszono tylko w jednym spokojnym miejscu niepogrążonym wojną. Ja jednak nigdy tam nie zagościłam. Zawsze ubierałam się jak mężczyzna. Od innych odznaczało mnie to, że mój strój był ze czarnej skóry. Bardzo obcisłe spodnie dające jednak pełną możliwość ruchów. Szara bluzka bez ramion i kurtka z podobnej skory, co spodnie i ciężkie wiązane buty. A teraz musiałam się odnaleźć w sukniach i sandałkach. Wybrałam sukienkę, która wydawała mi się najmniej wieczorowa. Była zwiewna i długa. W dwóch dopełniających się odcieniach fioletu. Do tego dobrałam najprostsze sandały wiązane przy kostce szeroką czarną taśmą. Tak ubrana wyszłam na korytarz. Kierowałam się w stronę, z której dobiegała coraz większy hałas. Gdy byłam coraz bliżej drzwi, za których słyszałam odgłosy wiedziałam, że był to odgłos uderzającej ramy łóżka o ścianę i zduszone jęki dwóch osób. Zatrzymałam się uderzona tym odkryciem. Głupia ciekawość. Czym prędzej odeszłam stamtąd i poszłam do kuchni.

- Och!- Krzyknęłam zaskoczona, kiedy w pokoju ujrzałam Nataniela siedzącego przy wyspie kuchennej i jedzącego naleśniki. Spojrzał na mnie zaskoczony.

niedziela, 12 października 2014

List

List
Życie 66.06.666r.
Drogi/a …
Witaj, nazywam się Zimna Sucz. Nie mam przyjaciół czy choćby znajomych, ale za to mnóstwo wrogów.  Jestem wredna, wyrachowana i bez serca.

Trucizna - Rozdział 3


Witajcie! Mam nadzieje, że ,,Trucizna'' Wam się nie znudzi bo teraz dobrze mi się ją pisze, więc będzie teraz tylko ona. Reszta czeka... 



Rozdział 3


Dziewczyna bardzo długo spała. Prawie trzy dni. Kiedy zemdlała zabrałem ją ze sobą. Odwiozłem do bezpiecznego miejsca, a sam wyruszyłem na kolejna przeprawę z ludźmi. Ludzie to takie głupie istoty. Wierzą we wszystko, co usłyszą od swych władców. Sami prosili się o śmierć atakując moich braci. I tak było i tym razem. Pierwsi zaatakowali moją armię. Kolejni ludzie umarli od mieczy wampirów. Tak najwyraźniej musiało być. Umierali za swoje straszliwe legendy mówiące o wysysaniu krwi ludzi przez nasz ród. Co za brednie. Nasze pokolenie prawie już nie potrzebuje krwi, aby przeżyć. Oczywiście jej zapach nas przyciąga i nieliczni poddają się naturze jednak z nimi walczymy. A nawet, jeżeli któryś z nas zapragnie krwi może zapolować na zwierzę. Ludzką krew moi bracia pija, jeżeli sama zostanie im podarowana. Jest wiele kobiet, które oddają się, jako pożywienie dla zaspokojenie wampirzego głodu zresztą nie tylko tego, o którym wszyscy myślą. One wiedzą, że wyssanie krwi z ich ciała nie boli to daje jeszcze większą przyjemność. Przyjemność, o której zwykły człowiek nie wie. Ja robię to rzadko. Dlaczego? Ponieważ krew już mnie nie pociąga. Kiedyś uwielbiałem jej smak cóż sam zapach doprowadzał mnie do ekstazy. Teraz to już nie działa. Żyje tyle lat… Trochę jej wypiłem. Ale nigdy nie zabiłem w ten sposób żadnego człowieka. Wiem, wiem to takie sprzeczne. Ale świat jest pełen sprzeczności tak po prostu jest i już. Moje rozmyślania na temat ludzkiej naiwność i głupoty ect. Przerwał nóż wbity w moją klatkę piersiową. Prawie wbił się w serce. Jestem wampirem. Jestem szybki, silny i tak dalej, a dałem się tak łatwo podejść. Zabrakło mi oddechu, kiedy ruszyłem się i poczułem jak ostrze zbliża się do delikatnej tkanki narządu pompującego krew nie moją, ale jednak. Wampir, który oddycha?! Dzięki temu czuje się bardziej ludzki. Widziałem twarz mężczyzny wyrażająca ulgę i radość. Podniosłem swoją bron i odciąłem mu głowę jednym płynnym ruchem. Widziałem jak zsuwa się z jego ciała i spada na ziemie a po chwili upada też reszta. Kiedy wyciągałem nóż patrzyłem prosto jego otwarte oczy. Niestety zrobiłem to trochę nieuważnie, więc kawałek metalu został w moim ciele. Rozejrzałem się po polu bitwy. To był prawie koniec. Jakiś biedny chłopak mający nie więcej niż siedemnaście lat chciał mnie zaatakować. Nie udało mu się. Ruszyłem przed siebie kosząc kolejnych przeciwników...

sobota, 27 września 2014

Milion Kawałków - Rozdział 14

Rozdział XIV
Kolejne dni mijały Georginie bardzo spokojnie. Spacerowała po plaży i zwiedzała dom. Pewnego razu natknęła się na zamknięte drzwi. Nie umiała ich otworzyć, wściekła pchnęła je po prostu dłonią a one ustąpiły. Przeszła przez nie. Szła długim korytarzem. Widziała wszystko dość dobrze, ponieważ drogę oświetlały lampy, które włączały się siłą woli Giny. W końcu dotarła do wielkiej Sali.  Cała była w bieli. Nie znajdowały się w tym pomierzeniu żadne meble czy też przedmioty dekoracyjne. Jednak na ścianie znajdującej się przed nią wisiał obraz. Była na nim przedstawiona kobieta o brązowych włosach w białej sukni. Na około niej znajdowały się kwiaty. Uśmiechała się delikatnie. Georgina musiał podejść do niego i go dotknąć. Kiedy przejechała dłonią po ramie zahaczając palcami o płótno…

wtorek, 12 sierpnia 2014

Trucizna - Rozdział 2

Kolejna część! 
 Życzę miłego czytania :)))

Rozdział 2

Dotarłam bezpiecznie do kuchni. Na kuchennej wyspie stały jakieś owoce, a obok taca ze szklankami i dzbankiem z wodą. Szybko nalałam sobie trochę napoju i wypiłam duszkiem. Czułam się zmęczona. Zmęczona po przeżyciach i niedawnym spotkaniu z moim porywaczem. Można chyba tak o nim powiedzieć, prawda? Wróciłam do pokoju myśląc, co przyniesie kolejny dzień. Zasnęłam.

***

Kolejny dzień. Kolejna wyprawa wojenna. Kolejni zabici ludzie. Kolejne nierozumiejące ofiary. Czułem się jak automat. Wydawałem rozkazy i sam zabijałem. Przychodziło mi to praktycznie bez wysiłku. Konie miażdżyły kości leżącym na ziemi ciałom. W końcu wszystko ucichło. Cisza. Słyszałem jedynie oddechy koni i moich braci. Wydałem

sobota, 9 sierpnia 2014

Trucizna - Rozdział 1

Witajcie kochani! :* Jestem już w domku od jakiegoś czasu, ale musiałam nadrobić zaległości w pisaniu opowiadań. No cóż... Na wyjazd jednak nie zabrałam laptopa, :( ale teraz żałuje. Jak przez mgłę pamiętam zarys jakieś fajnej historii... No trudno...
Napisałam trzy rozdziały Trucizny i coraz bardziej przemawia do mnie myśl, że opowiadanie niestety będzie długie... :/ Ale zaczęłam pisać dłuższe rozdziały, ten ma 4(!) strony no może 3 i pół, ale jednak jest poprawa, prawda?!
P.S. Uprzedzam lojalnie, że w tekście użyte jest słowo uważana przez program ,,Microsoft Word…’’ jako wulgarne :P Ciekawe czy domyślicie się o co chodzi… ;)))
P.S. Przepraszam za błedy :)

Rozdział 1

Siedziałam w miejscu nie ruszając się nawet o milimetr. Oddychałam głęboko próbując w ten sposób zredukować ból. Był coraz bliżej. Zobaczyłam jak wyciąga miecz z pochwy przypiętej do pasa, skrytej pod czarnym płaszczem opadającym na boki konia. Zamiast twarzy widniałam srebrny hełm zakrywający ją. Był blisko. Jeszcze chwila i poczuje ostrze zatapiające się w moje ciało. Byłam na to gotowa. Patrzyłam prosto w oczy zabójcy.

– Stop! – Rozległ się krzyk, a szarżujący na mnie koń zatrzymał się natychmiast wraz z wolą jeźdźcy. Obok istoty, która miała dać mi upragnioną śmierć, zatrzymał się inny. Dosiadał czarnego jak smoła rumaka, którego maść zlewała się z płaszczem mężczyzny wydającym rozkaz chroniący mnie przed śmiercią, a raczej zbawieniem. Reszta jego ubioru była tego samego koloru. Hełm miał srebrny kolor i zakrywał mu twarz, tak jak u reszty wojowników. Posiadał jednak piękny pióropusz z ciemnych piór zaczynających się mniej więcej po środku i zbiegających w dół, aż do karku. Od razu domyśliłam się, że był dowódcą.

– Przynieś zioła. – Te dwa słowa, które wyszły z ust potwora wywołały gęsią skórkę na moim ciele. To znaczyło, że będą mnie leczyć. I zabiorą. Chcę śmierci!

– Nie! – krzyknęłam. Twarz dowódcy zwróciła się w moją stronę. Zsiadł z konia i zaczął iść w moja stronę. Kiedy był niedaleko, odezwał się.

– Dam ci szansę, dam ci nowe życie.

– Nie! – krzyknęłam nieco ciszej. – Zabij mnie!

– Chcesz śmierci?! – zapytał drwiąco.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Zakazane - Prolog(zapowiedź)+ Info

Jednak nie dałam rady odzyskać pierwszego rozdziału Trucizny a było go dużo o wiele więcej niż zawsze:( Trochę dużo tych opowiadań się zrobiło. Więc tak...

(Info)

1. Milion dalej się ciągnie. Na blogu jest 13 rozdział ( dziś dodała) a ja mam jeszcze dwa w zapasie. To opowiadanie postaram się mocno nadgonić i zacząć wstawiac regularnie rozdziały od września. Nie Bedę miała głowy do pisania a na bloga muszę coś wstawiać:) I to będzie najlepsze rozwiązanie.

2. Nuda pisze się na bieżąco. Tak, więc tutaj się nic nie zmienia. Będzie dodawana jak napiszę. Kiedy? Nie wiem.

3. Trucizna będzie to (mam nadziej) krótkie opowiadanko i chce je szybko zakończyć;)

4. Zaniedbane aspekty bloga postaram się odświeżyć :)

5. Dziś daje prolog a zarazem zapowiedź opowiadania, które ruszy od września. Nie będzie to opowiadanie SM ani autorskie. Historia mocno nawiązuje do Harrego Pottera. Paring Hermiona Grenger i Draco Malfoy (tzw. Dramione). Lubię takie opowiadania i zawsze chciałam coś w tym stylu napisać. Mam nadzieje, że Wam się spodoba i będziecie czytać oraz komentować.



Tak więc do zobaczenia po moim powrocie do świata żywych (do zasięgu). :D




Prolog

Promienie słońca padły na twarz brązowowłosej budząc ją z snu. Leżała naga w białej pościeli. Obok niej spał przystojny mężczyzna. Wstała, zebrała swoje ubrania i weszła do łazienki. Popatrzyła na siebie. Włosy spływały miękkimi falami do ramion. Kaszmirowe usta były spuchnięte od namiętnych pocałunków. Miała delikatnie rozmazany makijaż, ale nadawało to jej seksownego wygładu.

Milion kawałków - Rozdział 13

Proszę bardzo! Dodaje tekst na pocieszenie :D Ja jadę a Was zostawiam Milionem i (jeżeli mi się niechcący nie skasowała) trucizną :) Tak więc... Czytajcie,komentujcie i trzymajcie kciuki abym wytrzymała bez internetu ;) 
Gorące pozdrowienia!!! :*



XIII
Patrzyła na złote litery szeroka otwartymi oczami. Nie chciała wierzyć w to, co zobaczyła. O mój Boże! Czuła na ramieniu ból. Dotknęła go i poczuła krew na swoich palcach. Usłyszała otwierane drzwi. Popatrzyła w ich stronę. Stał tam ten potwór. Omiótł wzorkiem jej pokój i zatrzymał przerażony wzrok na zapłakanej, siedzącej dziewczynie z plamami krwi na sukience, dłoni, i ramieniu. Patrzyła na niego z nienawiścią a on wiedział że dowiedziała się o ich zaręczynach. Akurat teko nie chciał jej pokazać. Nie chciał, aby to wiedziała. Podszedł do niej powoli.
- Stój!- Usłyszał jej nieznoszący sprzeciwu głos.- Możesz mi to to wytłumaczyć?- Mówiąc to wstała szybko z podłogi i teraz stała przed nim patrząc mu prosto w oczy i pokazując w między czasie na książkę.

wtorek, 15 lipca 2014

Trucizna - Prolog

Hej... Jednak dałam radę... Jestem z czymś innym... Mam Nadzieje że przypadnie wam do gustu... Sama nwm jak dalej się potoczy... Dostajecie cholernie świeży tekst, bo napisany chwile temu. Więc nie zabijcie mnie za błędy i takie tam...


Wojna…Zimna wojna mająca na celu jedynie zabijanie. Zaczęła się setki lat temu. Nie było mnie wtedy na świcie a jestem zmuszana do życia wypełnionego bólem, zawiścią i zemstą. Dlaczego się rozpoczęła? Tego chyba nikt już nie pamięta. To było dawno tak dawno…

sobota, 12 lipca 2014

Nuda - Część 5 (+15)


Witajcie! Przepraszam, że tak długo ale rozdział też jak dla mnie jest dość długi :) No i troszkę czasu zajęło poprawianie błędów wywołanych ma twórczą prącą popartą weną ;) Teraz też chwilę będziecie musieli poczekać bo:

(UWAGA!!!)

1. Ten tydzień (prawie cały) spędzam u siostry i raczej nie będę miała czasu na pisanie
2. Za tydzień (23.07-1.08) wyjeżdżam na mazury i nie będę miała dostępy do Internetu.
3. Kolejna część nawet nie jest zaczęta, więc może chwile potrać aż napiszę coś sensownego i dłuższego:)

Tak, więc trzymać się (!),czytać (!), komentować(!!!)!!!
A jak tam wasze wakacje i plany na ten czasy???


Rozdział 5


Usagi piła wino i wyglądała przez okno czekając na męża. Postanowiła pojechać z nim na to przyjęcie. Przecież była od niego zależna. Miała na sobie czarne spodnie i białą, finezyjną bluzkę. Włosy upięła w wysokiego kucyka. Spostrzegła, że na podjazd zajechał samochód Mamoru. Mężczyzna wysiadł z niego, w dłoni dzierżył bukiet czerwonych róż, a na sobie miał garnitur. Rozumiała, dlaczego kobiety uważały go za przystojnego, miłego i fantastycznego człowieka. On naprawdę potrafił być ujmujący. Sama była w nim kiedyś zakochana, ale codzienne życie z nim zmieniło wszystko. Poznała jego prawdziwą twarz. Usłyszała dzwonek do drzwi, a później Minę witającą gościa. Zeszła po schodach. Wyglądał dobrze, bardzo dobrze.

– Witaj, kochanie. – Zrobił krok, podchodząc bliżej niej. – To dla ciebie. – Wyciągnął dłoń z kwiatami w jej kierunku.

– Dziękuję. – Podeszła do niego, wzięła kwiaty i pocałowała go w policzek.

– Chodź, musisz jeszcze się przebrać – powiedział, opuszczając dom artystki. – Na razie Minako – krzyknął przez ramię. Usagi podeszła do przyjaciółki, aby się pożegnać. Mocno ją uściskała.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Nuda - Cześć4

Witajcie! Jak tam kolejny tydzień lata? Jak pogoda u Was? Bo ja zdycham z gorąca!!! Kolejna część... Czytajcie i komentujcie a może piąta a zarazem najciekawsza część (do tej pory) pojawi się jeszcze w tym tygodniu :)              


2 P.S. Przepraszam że nie odpowiedziałam na komentarze pod poprzednią częścią ale nie chce niczego zdradzić :) Jednak nie krępujcie sie i komentujcie ;))) 
3 P.S. Tak wiem cholernie krotko ale kolejna część mam nadzieje Wam to wynagrodzi :D



Rozdział 4

Dwie piękne kobiety siedziały na kanapie przy kominku popijając wino. Usagi opowiedziała przyjaciółce o awanturze z mężem, co Minako bardzo rozbawiło. Nie cierpiała bowiem Mamoru. To właśnie Mina była przeciwna związkowi Usy z Mamokluchą – tak pieszczotliwie nazywała męża pani Chiba. Posiedziały jeszcze chwile plotkując i śmiejąc się. W końcu poszły spać, zostawiając po sobie kieliszki i kilka butelek wina

Usagi obudził potworny hałas. Podniosła się do pozycji siedzącej, co było wielkim błędem. Przez jej głowę galopował tabun koni. Jęknęła kiedy wstała z łóżka, gdyż ból się zwiększył i dodatkowo niedaleko coś spadło z hukiem. Doczołgała się do łazienki, spojrzała w lustro i znowu jęknęła. Nie miała siły na prysznic, ale musiała go wziąć. Jak mus to mus. Kiedy skończyła, wyglądała lepiej. Jej włosy nie sterczały już na wszystkie strony i nie śmierdziała alkoholem. Wyszła z łazienki ubrana w puchaty szlafrok i skierowała się do kuchni. Przy stole siedziała, a raczej leżała na nim, Minako. Patrzyła mętnym wzrokiem na coś w salonie. Usagi podeszła do niej.

piątek, 4 lipca 2014

Nuda - Część 3

Kolejna cześć... Prawda, że szybko?! Zapraszam do czytania:)



Rozdział 3

Wiedziała, gdzie pojedzie – do jedynej przyjaciółki, która mieszkała najbliżej, czyli 100km od miejsca zamieszkania Usagi. Tylko jakieś dwie godzinki autokarem i będzie na miejscu. Mina mieszkała na wsi, ponieważ mogła – pieniędzy miała w bród. Była znaną artystka i do miasta przyjeżdżała tylko na ważne bankiety. Najbogatsi ludzie kupowali jej dzieła i płacili za nie fortuny. No cóż, dziewczyna miała talent, a do tego była piękna rudowłosą – tak, ze słodkiej blondyneczki stała się rudą seksbombą – dziewczyną o idealnej urodzie, którą podkreślała na wielkie wyjścia mocnym makijażem. Miała zamiłowanie do ekstrawaganckiej mody i była bardzo odważna. Do historii przeszła jej pleciona czarna sukienka, która więcej odkrywała niż zakrywała. Jednak wyglądała w niej bosko! Co skłoniło małą, cichą – porównując ją z obecną wersją – piękną młodą dziewczynę do takich zmian? Miłość. Kiedy Yaten ją zdradził z jakąś wredną i tandetą suką, jej serce złamało się na pół. Gdy otrząsnęła się z letargu, ścięła włosy, wyrzuciła wszystkie swoje ubrania, poszła do fryzjera, aby poprawił jej amatorską fryzurkę i przefarbowała się na cudowny rudy. Potem rzuciła filologię angielską i zaczęła malować. Pierwsze dzieła przywodziły na myśl śmierć, krew i cierpienie. W końcu, malując je, wbijała w myślach z każdym ruchem pędzla nóż w pierś Yatena.  Kiedy odbyła się pierwsza wystawa prac Minako, włosy dziewczyny sięgały już do łopatek, ubrania były wyzywające i odważne, a ona mieszkała w centrum miasta i uprawiała sex z przystojnymi i bogatymi tego świata, którzy nie mogli oprzeć się jej wdziękom. Jej wystawa okazała się sukcesem. Myślała wtedy, że jest szczęśliwa, ale zaczynało jej czegoś brakować. Jednak zeszło to na drugi plan, ponieważ miała problem – nie mogła sprzedać najdroższego, ale i najpiękniejszego obrazu,

czwartek, 3 lipca 2014

Nuda - Część 2

Wiem, krótko ale taki mój nawyk ;) Jak tam wakacje? Ja jestem taka szęśliwa, tyle wolnego! Choć cały czas gdzieś z tyłu głowy pojawiają sie i nękają mnie myśli o szkole :/ Mam przekichane:(
No dobra... Czytać i komenować a jak będę zadowolona to kolejna część pojawi sie bardzo szybko :) Słowo harcerki, którą nigdy nie byłam ;)


Nuda cz.2

Minął już tydzień od dnia spięcia z nieuprzejmym palantem. A ona od tamtej chwili wyobrażała sobie, jakby to było znaleźć się w łóżku przystojnego, białowłosego idioty. Kiedy się z nim kłóciła, nie dostrzegła cudownych fiołkowych oczu i tego, jak cholernie przystojny oraz nieziemsko seksowny był. Dopiero po powrocie do domu, przypominało jej się coraz więcej szczegółów z jego wyglądu. Chodziła nabuzowana, wściekła i rozgoryczona. Cholernego białowłosego mężczyznę spotkała raz, tylko przez chwilę i do tego jeszcze w takich okolicznościach, a tymczasem… No właśnie, nie wiedziała co! Chciała go spotkać ponownie i przespać się z nim. Od razu widać, że facet ma na pęczki dziewczyn. Może i Usagi była piękną, pociągającą kobietą, ale nie można było jej porównywać do chodzących piękności z wybiegów, telewizji czy czerwonych dywanów. Nie wiedziała, co zrobić, a jeszcze mąż dołożył do tego wszystkiego bankiet z tymi „wyrafinowanymi” kobietami.

środa, 2 lipca 2014

Lista T.T

No dobra, czas na ciąg dalszy listy filmów na których mam nadzieje zakręci Wam sie łza w oku :)

-Szkoła uczuć (2002r.),
-Ósmoklasiści nie płaczą (2012r.),
- Now is good (2012r.)

Wszystkie powyższe filmy maja podobną fabułe.... Jest dziewczyna, która choruje na nieuleczlną chorobę, ma się nigdy nie zakochać, oczywiście jej się to nie udaje i wpada w sidła miłości...a potem...(Obejrzycie sami sprawdzicie ;))

Szkoła uczuć -

Kto Kogo?:

Jamie Sullivan - Mandy Moore
Landon Carter - Shane West
Eric Hunter - Al Thompson
Wielebny Sullivan - Peter Coyote




Ósmoklasiści nie płaczą-
Kto kogo?:

Akkie - Hanna Obbeek
Joep - Nils Verkooijen
Mama Akkie - Johanna ter Steege
Doktor Snor - Loek Peters




Now is good -
Kto kogo?:

Tessa Scott - Dakota Fanning
Zoey - Kaya Scodelario
Ojciec Tessy -  Paddy Considine
Adam -  Jeremy Irvine\
Matka Tessy - Olivia Williams


(Pozwól im odejść)

wtorek, 17 czerwca 2014

Koledzy może trochę szcunku!?

Przychodzę do Was z rzeczą, która irytuje mnie w moich rówieśnikach (bliższych czy dalszych).
Końcówka roku wiec zaczęły się filmy.
Język polski film o Powstaniu Warszawskim.
Ludzie, którzy to przeżyli opowiadali, co się działo wtedy, z czym musieli dawać sobie radę w naszym wieku.

niedziela, 15 czerwca 2014

Nuda - Część 1

Witajcie...
Wiecie, chciałam dodać coś od siebie, coś mądrego , coś fajnego ale jestem tak zanudzona i zakopana w pierzynach,poduszkach, że nie mam ani odrobiny siły wysilać mojego zaspanego mózgu (a jeszcze ta pogoda) ;)
Oto opowiadanie pisane dla Lenki i Fanki ma nadzieje że o coś takiego Wam chodziło
(Mam nadzieje że Wam się spodoba)

Oczywiście zachęcam wszystkich do przeczytania i skomentowania :)

Nuda


Leżała naga w łóżku. Jej ciało było niezaspokojone. Zresztą, tak jak zawsze. Jej mąż spał obok, zadowolony szybkim, mało ekscytującym, a raczej w ogóle, numerkiem. Przynajmniej dla niej. On miał na twarzy błogi uśmiech. To było najgorsze dziesięć minut jej życia. Postanowiła wstać i wziąć zimny prysznic, a przy okazji zapewnić sobie spełnienie. Stała przed lustrem i obserwowała siebie. Miała trzydzieści lat, jednego partnera i zero orgazmów osiągniętych dzięki niemu. Zawsze myślała, że Mamoru jest spełnieniem jej marzeń. Nie tylko tych o wygodnym życiu, choć to było tym, czego chciała. Została sama w domu, jako kura domowa. Nudziła się! Chciała czuć życie wszystkimi zmysłami! A tu? A tu gówno! Wielkie, cholerne gówno!

Siedziała przy stole pijąc poranną kawę. Śniadanie gotowe, ubranie dla męża przygotowane, dom się błyszczy. Obiad zacznie robić o piętnastej. Co miała teraz, do cholery, robić? Kiedy Mamoru gonił za awansem nie przejął się tym, że dziewczyna straciła pracę i przyjaciół. Z żonami współpracowników męża, nie miała o czym rozmawiać. One mówiły cały czas o dzieciach. A ją myśl o dziecku z mężem obrzydzała. Otrząsnęła się z nieprzyjemnych myśli. Nie! Przecież ona nie może tak żyć! Pójdzie na zakupy i wyda trochę pieniędzy. Na jakieś ekskluzywne rzeczy nie było jej stać, ale jakąś bluzkę albo sukienkę mogła sobie przecież kupić. Ucieszyła się na tą myśl. Wzięła najpotrzebniejsze rzeczy i wyszła z domu. Złapała autobus. Teraz latała między wieszakami, półkami i piętrami, szukając czegoś cudownego, idealnego, wspaniałego. W jednym ze sklepów upolowała czerwoną sukienkę przed kolano zawiązywaną na szyi, z dużym, ale gustownym, dekoltem i odkrytymi plecami.  Leżała na niej cudownie, podkreślając wszystkie jej atuty. Uradowana poleciała do kasy i zapłaciła. Spojrzała na zegarek. Miała jeszcze pół godziny, więc zdąży wypić małą kawkę, a do tego zjeść słodkie co nieco. Zakupy są w końcu bardzo wyczerpujące. Rozkoszowała się

czwartek, 12 czerwca 2014

Milion kawałków - Rozdział 12

Ufff! Jak gorąco! Przynajmniej teraz się trochę ochłodziło...
Co ta u Was moje kochane?
U mnie już powoli robi się fajnie. Oceny w poniedziałek muszą być wystawione, więc koniec pracami domowymi, kartkówkami, odp. i stresem itd. Ależ się cieszę... (HASTA LAVISTA…FIZYKA!!!)
Plan jest taki, że zrobimy sobie małą przerwę od opowiadania. (Tak wiem cieszycie się ;) )
Zajmę się innymi aspektami mojego bloga...Pojawi się jednorazówka pisana dla Lenki i Fanki, którym obiecałam na poprzednim blogu za ich wytrwałe komentowanie. Odrobine żałuje, że Fanka nie została ze mną i nawet pewnie nie pojawiła się na tym blogu...No cóż takie życie. W każdym razie mam pytanie: Na blogu pink-and-black-world-of-sailors.blogspot.com mam nadzieje, że się też pojawi i tam będzie to opowiadanie SM. Czy chcecie abym zmieniła imiona bohaterów na inne niezwiązane z Sailor Moon? Czy zostawić je tak i jakoś to przebolejecie? 



Rozdział XII

- Ogłaszam wszem i wobec zaręczyny mojej ukochanej siostry Artemii z... – Z ust wymienionej dziewczyny spełzł uśmiech. Przecież Alexadra nie mogła dowiedzieć się o jej zaręczynach z Dylanem. Mieli to ogłosić dopiero teraz. Myślała, że jej związek z nim jest całkowicie niezauważalny. Spojrzała na twarz Dylana. Był blady jak ściana. O nie! On jej nie powiedział. Serce Artemii zostało naznaczone ogromną blizną. Czuła, jak łzy gromadzą jej się pod powiekami. – …Angelo! Jestem taka szczęśliwa! – Krzyknęła uradowana, a do Artemii powoli docierały dopiero, co wypowiedziane przez siostrę słowa. Jak to, Angelo? O nie! Nie! To jakiś koszmar. Czuła, że wszyscy na nią patrzą, kiedy wstawała z krzesła i ruszyła do drzwi. Słyszała jak jej siostry podnoszą się z miejsc, a jedna z nich, Aniela, za nią rusza. Zaczęła biec. Kiedy tylko zniknęła za drzwiami, poczuła jak jej ramie zostaje zakleszczone pomiędzy palcami siostry. Czuła jej paznokcie wbijające się w skórę i raniące ją do krwi.

niedziela, 8 czerwca 2014

Milion kawałków - Rozdział 11


Rozdział XI


   Siedziała w wielkiej Sali. Po poprzednim razie wiedziała już, że jest w tej dziwacznej wizji. Czuła mieszankę uczuć przelewających się przez nią i przez tamtą Artemię. Odpuściła walkę i po prostu stała się jedna duszą. Została wchłonięta przez tamto wcielenie. Miłość, radość, spokój, choć i przeczucie nieszczęścia wypełniały ją od środka. Przeczucie o złych wydarzeniach miała od dawna, ale chowała jej skrzętnie w zakątkach swojej duszy. Uśmiechała się szczęśliwa do sióstr siedzących po bokach. Jedna z dziewcząt wskazał na widelec dziewczyny wiszący nieruchomo niedaleko jej ust oraz młodą anielicę, która przygotowała to danie i teraz czekała na jakąś opinie. Oczywiście nie podeszłaby tak sobie, wyczytałaby ją z jej twarzy. W końcu kiedy Artemia spróbowała a na jej ustach pojawił się blogi uśmiech, kobieta się uspokoiła…

sobota, 24 maja 2014

Milion kawałków - Rozdział 10

Witajcie, jestem z rozdziałem wcześniej, ponieważ nie mogę się doczekać waszych opinii. Od tego rozdziału zacznie się komplikować, choć w nim to jeszcze troszkę nudą wieje... Nasza Gina pokaże jedną z twarzy Artemi... Ale to dopiero za tydzień... Mam nadzieje że wam się spodoba i się nie pogubicie ;), ponieważ ja musze wysilać szare komórki aby nie pomylić faktów i reakcji skutkowo-przyczynowych :) No cóż... Zapraszam do czytania i komentowania!:D




Rozdział X


Siedziała rozdygotana w fotelu przed biurkiem. Książka leżała otwarta, a litery, zdobiące strony, miały złoty kolor. Nie wiedziała, co to było. Czuła, że zaraz się popłacze z powodu silnej tęsknoty za tym mężczyzną. To była chyba dobra chwila z jej życia, ale nic nie rozumiała i czuła teraz tylko irytacje, złość i ogromna pustkę. Trwała w bezruchu, próbując się uspokoić i nie myśleć o tym wszystkim. W końcu wstała i zamknęła z hukiem księgę. Podeszła do wielkiego łoża i położyła się na nim. Chciała spać. Sen zawsze przynosił spokój. Choćby na chwilę...

sobota, 17 maja 2014

Milion kawałków - Rozdział 9


Witajcie, jestem z Mk. ale później będzie ciężko i czeka Nas chyba mały/duży przestój. W szkole zaczęła się masakra testami rocznymi więc nie mam kompletnie głowy do niczego innego : ( Mnóstwo stresu więc relaksuje się czytając swoje ulubione blogerki a nie pisząc ( nawet nie mam siły napisać zdania w komentarzu :/) Tak więc dziś rozdział a potem... się zobaczy:)
P.S. Najlepsze imieninowe życzenia dla M. :*

Rozdział IX

Siedziała sama przed wielkim tomiszczem w pokoju, w którym obudziła się pierwszy raz. Musiała poznać historie związaną z jej duszą. Księga miała zawierać wszystko! Jej uczucia, rozterki, przeżycia, myśli, po prostu wszystko. Miała w sobie nieść całą jej pamięć z niezliczonej ilości wcieleń. Angelo uprzedził ją, że to wcale nie jest tak proste, bo księga ukazuje swoją zawartość tylko, jeżeli uzna, że osoba do której należą zapisane wspomnienia, jest na nie gotowa. Może je też dozować, pokazując tylko to, co niepamiętająca dusza jest gotowa zaakceptować. Gina siedziała już kilka dobrych godzin i czekała. Nie wiedziała kompletnie, co ma zrobić, ani jak nakłonić to cholerne tomisko do współpracy. Tyłek bolał ja już niemiłosiernie, choć fotelowi, na którym przyszło jej spędzić ten długi czas, nie mogła nic zarzucić. Przeciągnęła się i ziewnęła. Nie wiedziała, gdzie jest Angelo, ale chyba nie chciała z nim rozmawiać. Tym bardziej, że czuła się w jego towarzystwie jakoś tak… dziwnie. Zeszła po schodkach na plaże. Piach był przyjemnie ciepły. Usiadła na ziemi, mocząc sobie stopy w wodzie. I oczywiście pojawiło się to straszne uczucie déjà vu. Zignorowała je i odpłynęła w swoje myśli. Musiała przeanalizować wszystko, co się stało, wszystko, co usłyszała. To raczej nie był sen. Choć nie próbowała się jeszcze uszczypnąć. To był zły pomysł. Bolało i nawet został czerwony ślad, co już na sto procent upewniło G., że to się dzieję naprawdę. Czyli prawdą było też to, że jest anielicą i to jedną, a raczej ostatnią, tak silną. Tylko ona może uratować cały świat przed upadłymi itd. Nazywała się kiedyś Artemia. Miała wiele wcieleń. Musi poznać całą swoja historie za pomocą księgi, co jest cholernie trudne. Chyba wszystko… a i jeszcze jedno. To ona jest odpowiedzialna za tą wojnę. Super! Po prostu zajebiście. Zdenerwowana, wstała z piachu i zaczęła chodzić w tą i z powrotem. Co ona miała zrobić?! Nie może cały czas uciekać, bo on i tak ją znajduje! Nawet tego nie może zrobić. Wbiegła szybko po stopniach na taras, a potem pognała do pokoju i chwyciła księgę. Zaczęła ją kartkować. Nic. Sama białe strony. Wrzasnęła z bezsilności i rzuciła tomiszcze na biurko. Opadła bezsilnie na krzesło i zakryła dłonią twarz. Chciała coś zrobić, jakoś się stad wyrwać, wrócić do domu, do rodziny. Spojrzała na książkę. Była otwarta, a na jednej ze stron pojawiły się słowa zapisane czarnymi znakami. Kompletnie nie wiedziała, co znaczą. Przejechała delikatnie palcami po literach, które pod jej dotykiem zamieniały kolor na złoty lub srebrny. 

Stała pod ściana jakiejś pięknie zdobionej sali, przed wielkim lustrem. W pomieszczeniu było jeszcze wielkie łoże, ogromna szafa i toaletka. Miała na sobie długą, zwiewną, błękitną suknie, wiązana na szyi. Dzięki temu miała odkryte plecy. Jej włosy były związane w niesfornego koka, który przytrzymywał biały, długi i bardzo delikatny oraz cienki kawałek materiału. Jej włosy były o wiele jaśniejsze niż zwykle. Czuła niezwykłe szczęście, choć nie wiedziała, z jakiego powodu. Jak ona się tu znalazła i co tu robiła?! Przecież to niedorzeczne. Przed chwila siedziała załamana nad ta głupią, ogromną… Księga! To niemożliwe, aby księga ją tu przeniosła! Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju wszedł…
- O mój Boże! – Wykrzyknęła uradowana na widok kompletnie obcego mężczyzny. Czuła, że go zna i to dobrze, ale była pewna, że nigdy go… Jej głowę przeszył ogromny ból, niepozwalający normalnie myśleć
- Kim jesteś? Możesz mi wytłumaczyć to wszystko? Gdzie my jesteśmy? – Zapytała z trudem. – I dla… – przerwała wpół słowa, ponieważ ból jeszcze się nasilił. Nie pamiętała, aby kiedykolwiek coś ją bolało, ale przecież były te wszystkie złamane kości i… W jej głowie szalała istna burza. Spotykały się sprzeczne myśli, a do tego walczyła z bólem.
- O czym ty mówisz? Jesteśmy w domu. – Mówiąc to, podszedł do niej. – A dziś jest bal, a którym mam poprosić o twoja rękę twe siostry – dopowiedział zaniepokojony. Brakowało jej powietrza. Skierowała się do okna. Widziała plażę, wodę i setki aniołów. Zauważyła swoje siostry. Ucieszyła ją myśl, że za chwile zostanie narzeczoną Dylana. Odwróciła się do chłopaka. Jak dobrze znała te złote włosy i błękitne oczy, które były teraz pełne miłości i niepokoju.
 - Wszystko dobrze, Artemio? – Zapytał niepewnie. Ona tylko kiwnęła głową i podbiegła do niego, ponieważ poczuła potrzebę okazania mu czułości. Wtuliła się w jego pierś, a on przytulił ją jeszcze mocniej.







środa, 14 maja 2014

Coś do szkoły- język polski. Opowiadanie - Kaplica

Hej! Co tam u was słychać? U mnie masakra... Poniżej opowiadanie na język polski... Omawiamy dziady cz.II i miało być coś z kaplicą... Mam nadzije że wam się spodoba taka moja pisanina na szybko. Moga być błedy bo nie jest betowany prze R. Jak go poprawi to wstawię wersje bez błedów. 

Szła pustą droga, którą oświetlał blask księżyca oraz, co jakiś kawałek, przytłumione światło latarni ulicznych. Prawie nic nie widziała przez wypływające z oczu łzy. Przed chwilą dowiedziała się, że jej rodzice nie żyją. Zginęli w wypadku. Nie chciała o tym myśleć. Nie teraz. Więc dlaczego, coraz widoczniej rysował się przed nią obraz cmentarnych murów? Dlatego, że uwielbiała cmentarze. Najbardziej nocą, kiedy na grobach świeciły się piękne i kolorowe znicze. To ją uspokajało i zachwycało. Zwiedzała wszystkie alejki, kawałek po kawałku. Czytała napisy na grobach i zastanawiała się, jak zginęli i jaką historie reprezentują spoczywający w nich umarli. Cmentarze są magiczne, są zbiorem tylu wspomnień. Jednak jest jedno miejsce, do którego nigdy nie dotarła. Jest naprawdę przerażające. Aby się tam dostać, trzeba przejść dość długą drogę. Miejscem tym jest, stojąca między nagimi drzewami, wielka kaplica. Jest ona grobem rodziny mieszkającej od kilkunastu pokoleń w tym mieście. Mimo że po strasznym wypadku zaginął po jej ostatnich przedstawicielach słuch, są nadal bardzo szanowani. Nikt później nie widział i nie słyszał już o braciach Baker. W pożarze zginęli ich rodzice oraz siostry. A oni zniknęli. Była coraz bliżej bram kaplicy. Strach zaczął panować nad jej ciałem. Stała i podziwiała rzeźbienia na drzwiach. W końcu nacisnęła masywną pozłacaną klamkę. Wspomniane wrota otworzyły się z przeraźliwym dźwiękiem. Przestąpiła próg. W środku było ciemno i cicho. Nie docierał tam żaden dźwięk z zewnątrz, a przez okna wpadało tylko słabe światło księżyca. W pomieszczeniu znajdowało się kilkanaście trumien. Na samym środku stały dwa, oświetlane światłem naturalnym, katafalki z kamienia. Podeszła do nich. Nie było żadnej informacji odnośnie tego, kto w nich spoczywa. Najwyraźniej były puste. Chciała już stąd iść, gdy nagle usłyszała kroki na marmurowej posadzce. Powoli odwróciła się i zobaczyła mężczyznę. Stał oparty o jedną z kolumn podtrzymującą dach konstrukcji.
- Co tu robisz? – Zapytał spokojnie, patrząc na nią uważnie.
- N-iiic… – odparła przerażona. Była tu sama. Nikt nie wiedział, gdzie jest.
- Nie wiesz, że cmentarz nie jest dobrym miejscem dla młodych, bezbronnych dziewcząt? – Zapytał, co słowo zbliżając się do niej o krok. Znalazł się w końcu metr przed nią.
- Kim jesteś? – Zapytała, próbując go zająć czymś innym i wykorzystać to, aby dotrzeć do drzwi.
- To nie jest ważne. Istotne jest to, że chcesz uciec. A mi się to nie podoba. – Rzekł cicho tuż przy jej uchu.
- Daj mi odejść – poprosiła ze złudna nadzieją. Słysząc to, roześmiał się.
- Chcesz uciec? – Zapytał. – Dobrze. BIEGNIJ! – Krzyknął i odstąpił od niej. Słyszała jego śmiech. Kiedy już prawie dobiegła do drzwi, te zatrzasnęły się. Wiedziała, że to już koniec, a on nie ma wobec niej dobrych zamiarów. Próbowała otworzyć wrota. Waliła w nie i szarpała za klamkę. Bezskutecznie. Poczuła jego dłoń na karku. Chwycił ją mocno i rzucił nią o podłogę, jak szmacianą lalką. Po zetknięciu z kamienną posadzką, krzyknęła z bólu. Czuła, że znowu się zbliża. Była pełna rozpaczy. Wiedziała, że to już koniec. Jednak resztkami sił zaczęła się odsuwać. Byle dalej od niego. Miała nadzieję, że mu umknie. Jednak on był coraz bliżej. Trafiła plecami na ścianę. Dopadł ja. Poczuła, że z dużą siła chwyta ją za gardło i podnosi, sunąc jej ciałem po zimnym murze. Trzymał ją tak, że miał jej twarz na wysokości swojego wzroku. Zawisła w powietrzu i poczęła machać zawzięcie nogami, walcząc o każdy oddech. W przypływie samozachowawczego instynktu, kopała go po nogach. Chciała za wszelką cenę przetrwać. Nic sobie z tego nie robił, tylko zaciskał palce jeszcze mocniej, nie pozwalając jej odetchnąć. Użyła całej siły i zadała mocny cios. Puścił ją. Upadła. Poczęła się czołgać w stronę wyjścia. Nim dotarła do celu, poczuła mocne kopnięcie w brzuch. Drugie, trzecie, czwarte. Przestała kontaktować z powodu bólu, jaki zadawał. Słyszała tylko, jak mówił, że jest podobna do jego siostry. Uwielbiał wspominać moment, kiedy ją dusił. To, jak cierpiała z bólu i przewracała oczami, prosząc o litość i walcząc o każdy oddech. A kiedy w nocy pokłócił się z resztą swojej rodziny, po prostu podłożył ogień pod dom. Zginęli wszyscy, a on podziwiał płomienie zabierające ze sobą to, co go tak bardzo irytowało, denerwowało i uprzykrzało mu życie. Jedynie jego brat się uratował, ale i on nie jest już problemem. Nie słyszała już nic. Zemdlała. Obudziła się w ciemnym i ciasnym pomieszczeniu. Chciała się podnieść, ale nie mogła. Zaczęła badać dłonią powierzchnię. Jej mózg pracował na najwyższych obrotach. Po chwili zaczęła sobie przypominać, co się działo. Powrócił ból. Leżała nieruchomo, próbując zapanować nad cierpieniem. Poczuła, że to, w czym leży, jest ciągnięte po nierównej powierzchni. Nagle to „coś” zostało puszczone. Chwila spokoju. A później dotarło do niej, że jest zsuwana i w końcu opadła na ziemie. Poczuła przeraźliwy ból. Z jej oczu spływały łzy. Coś uderzyło w jej więzienie. Moment. Czy on ja zakopywał?! Czy ona leży w skrzyni, która jest…jest trumną? W panice zaczęła drapać wnętrze pokrywy. Nie czuła już nawet bólu zdzieranych do krwi palców. To nic nie dawało, a ona czuła się coraz bardziej śpiąca. W końcu nic się już nie liczyło. Ani ból, ani śmierć rodziców, ani jej własna. W ten sposób jej życie dobiegło końca.

niedziela, 11 maja 2014

Milion kawałków - Rozdział 8


Rozdział VIII




Witajcie kochani, tym razem rano! ;) Wiem rozdział jest dopiero teraz a miał być co dwa dni, jednak mój zapas się skonczył i trzeba oszczędzać! Tak więc rozdziały będą chyba co tydzień. A przynajmiej mam taką nadzieje : / 
Rozdział odrobinę dłuższy niż poprzednio :)

Betowany przez Roszpuncie :*
Dziękuje! 


  Znalazła się na jakieś łące, porośniętej pięknymi kwiatami. Ich płatki mieniły się w słońcu jak diamenty. Naokoło rosły piękne, wysokie drzewa, dające gdzieniegdzie trochę cienia. Za drzewami widać było wysokie skały. Przed dziewczyną znajdował się piękny wodospad, z którego woda spływała, jak po stopniach. Zaczęła iść w jego stronę. Z boku rosło stare drzewo, porośnięte bluszczem. Jego korona była bardzo rozłożysta. Usiadła pod nim. Czuła znowu to dziwne uczucie, jakby już to robiła, jakby już kiedyś tu była. Ale to niemożliwe! A może jednak? Już sama nie wiedziała, co ma myśleć. To było szaleństwo, ale jeżeli naprawdę to wszystko, o czym on mówił, się wydarzyło, to powinna to naprawić. Jednak najpierw musiała przeczytać to wielkie tomiszcze, zawierające niby całą historię jej ciała i duszy. Aż na samą myśl jęknęła. To zajmie kilka dni. Czuła się znużona tym wszystkim. Potrzebowała odpocząć. Spojrzała na wodospad i piękną, niebieską wodę, zachęcającą do kąpieli. Wstała i zdjęła białą tunikę, w której znalazła się po obudzeniu w tym dziwnym miejscu. Po chwili zastanowienia ściągnęła także bieliznę, w takim samym kolorze, co sukienka. Zastanowiło ją przez chwile, jak to możliwe, że miała to wszystko na sobie? Miała nadzieje, że to nie za sprawą Angela (tak się przedstawił, a raczej, w czasie swojej przydługiej historii, wspomniał o sobie tym imieniem). Jednak bardziej prawdopodobne było to, że to za sprawą anielskich czarów. Rozejrzała się po okolicy. Nikogo nie zauważyła. Weszła ostrożnie do wody, a po chwili zanurzyła się cała. Podpłynęła do bocznego wodospadu wypływającego ze skalnej półki. Woda spływała po jej twarzy, włosach i ramionach, ponieważ było tu płycej. Rozkoszowała się chwilą spokoju i cudowną wodą. Jej ciało się odprężało, starała się nie myśleć o niczym konkretnym. Było fantastycznie. Jej zmartwienia uciekły daleko, w zakamarki jej umysłu. Jednak jej spokój nie trwał długo…

  Angelo stawał na głowie, aby ją znaleźć. W końcu mu się udało. Patrzył teraz na kąpiącą się dziewczynę. Wróciły wspomnienia, które chciał wyprzeć z głowy na zawsze. I tak jego nadzieje nigdy się nie spełnią, a szczególnie po tym, co zrobił…

  Dziewczyna czuła się nieswojo, jakby ktoś ją obserwował. Rozejrzała się. I krzyknęła z zaskoczenia, wstydu i zażenowania. Obok drzewa stał sobie mężczyzna, od którego chciała uciec jak najdalej. I najnormalniej w świecie się na nią gapił. Jego wzrok był tak natrętny, że policzki Giny się zaróżowiły. Angelo zauważył, że został odkryty, choć wcale się przecież nie chował. Pomyślał o ręczniku, a ten znalazł się w jego dłoni. Podszedł bliżej krawędzi wody i popatrzył na nią wyczekująco.
- Nie myślisz chyba, że wyjdę z tej wody, jeżeli będziesz się patrzył? – Róż jej policzków stał się jeszcze bardziej intensywny.
- A myślisz, że kto cię ubrał?- Popatrzył na nią i uśmiechnął się czarująco, a ona stała się jeszcze bardziej czerwona, o ile to możliwe.- No, wychodź z tej wody! – Ponaglił ją. Pokręciła przecząco głową. – Mamy cały dzień. Ja się nigdzie nie ruszę, więc…- Wiedział, że jest bezczelny, ale nie mógł się powstrzymać. Może i jest aniołem, ale jest też mężczyzną, a z tą dziewczyna łączyła go historia trochę bardziej złożona. Miał nadzieje, że zagłębi się w nią i dowie wszystkiego, o czym musi wiedzieć. W końcu zaczęła wychodzić z wody, ale zatrzymała się w połowie drogi w miejscu, gdzie woda była na tyle głęboka, że to, co musiało, zostało zakryte.
- Chociaż zamknij oczy – poprosiła błagalnie. Nie odpowiedział, tylko uczynił to, o co poprosiła. Patrzyła na niego przez chwile, upewniając się, że nie patrzy. Zaczęła wychodzić z wody, czujnie obserwując cały czas jego twarz. Kiedy była już blisko niego, on otworzył oczy i zlustrował ją wzrokiem. Chwyciła ręcznik i okryła się nim.
- Obiecałeś, że nie będziesz patrzył! – Powiedziała oburzona. – Kłamałeś – dodała, zaskoczona tym, że anioł może robić takie rzeczy.
- Sprawdzałem, gdzie jesteś i czy przypadkiem nic ci nie jest. – Uśmiechnął się niewinnie. Dziewczyna odwróciła się do niego plecami i poszła po ubranie. – Kłamałem, kiedy mówiłem, że cię ubrałem. Zrobiła to jedna z anielic niższego stopnia – powiedział, jakby mimo woli. Dziewczyna odwróciła się do niego wściekła.
- Wiesz, co? Nie wierze, że anioł może być tak bezpruderyjny i jeszcze do tego kłamać! – Krzyknęła urażona. – Chcę się ubrać, więc idź gdzieś daleko! – Powiedziała to tak władczym tonem, że Angelo nie mógł się powstrzymać od śmiechu. Dziewczyna, na ten gest zniewagi, zdenerwowała się jeszcze bardziej. Mężczyzna widząc to, odszedł, by jej jeszcze bardziej nie denerwować. Pamiętał, jaką siłą włada, szczególnie, kiedy jest zła. Georgina zaczęła się pospiesznie ubierać. Kiedy skończyła, zaczęła szukać wzrokiem anioła sprawiającego jej tyle kłopotów. Zauważyła go siedzącego gdzieś w oddali, pod drzewem, tyłem do niej. Ucieszyła się w duchu, że uszanował jej prośbę. Podeszła cicho do niego. Miał zamknięte oczy jakby spał. Nie chciała mu przerywać, a poza tym miała idealną okazję, żeby mu się przyjrzeć. Miał na sobie ubranie, składające się z białej koszuli i spodni. Co dziwne, ani on, ani ona nie mieli butów. Dzięki temu, mogła rozkoszować się dotykiem trawy na gołej skórze. Miał idealną twarz. Pięknie wykrojone usta, aż prosiły, by jej całować. Miała na to straszną ochotę. Przeniosła szybko wzrok na jego oczy, aby nie myśleć nad swoim pragnieniem. Jeszcze by je spełniła! Miał je teraz zamknięte, jednak zauważyła już wcześniej, że jego oczy były cudownie zielone. Jak trawa, na której teraz siedział. Otaczały je piękne rzęsy. Czarne i grube. To nieprzyzwoite, aby mężczyzna miał takie piękne oczy. Rozmarzyła się nad tym, jakby to było zobaczyć w nich uwielbienie, miłość i… pożądanie. „Zmień myśli dziewczyno, bo się zakochasz w facecie ze snu” – pomyślała. Jego włosy były ułożone w malowniczy nieład, który wyglądał cholernie seksownie. Ogólnie był seksowny. Kiedy przy niej stał, czuła dziwne przyciąganie…                                                                                                                                                                                                     
  Czuł jej wzrok na sobie. Ale chciał ponownie zobaczyć na jej policzkach ten cudowny róż, więc pozwolił jej się na siebie gapić. Po dłuższej chwili, postanowił otworzyć oczy. Na jej policzkach automatycznie wykwitł rumieniec, a ona spuściła wzrok i cofnęła się o krok.
- Gapisz się – mruknął rozbawiony.
- Wcale nie! – Odparła troszkę zbyt nadgorliwie.
- Nie wiedziałem, że jestem tak interesującym obiektem do obserwowania – powiedział, siłą powstrzymując się od śmiechu.
- Nie jesteś wcale interesujący – odparła, zanim zastanowiła się, co mówi.
- A jednak przyznajesz, że się na mnie parzyłaś? – Zadał pytanie retoryczne. – Uprzedzając twoja odpowiedź, to oczywiste, że nie jestem interesujący – zrobił efektowną pauzę i podszedł do niej, a ona cofnęła się dotykając plecami drzewa – ponieważ jestem cholernie interesujący… - ciągnął dalej zmysłowym głosem – i bardzo, ale to bardzo pociągającym – dokończył. Oddech dziewczyny był szybki z powodu bliskość mężczyzny. – Oddychaj mała! – Dodał, odwracając się od niej.
- Nie jestem mała!- Krzyknęła oburzona.
- Jesteś – odpowiedział. – Aby cię pocałować, musiałbym się nieźle schylić. – Georginie zrobiło się gorąco, na myśl o jego wargach pieszczących jej usta, szyje…


- Ej, mała, nie rozmarz się za bardzo – powiedział. – Dobra, zbieramy się stąd. Musisz przestudiować swoją historie, a trochę tego jest. – Chwycił ją za dłoń i już ich nie było…
                                                                                                                    


sobota, 10 maja 2014

Ładowarka wyzwala emocje ;)

Jak ja kocham mojego staruszka! Choć różnie między nami było a nasze stosunki są dosyć chłodne to dzisiaj go aż ucałowałam w policzek!

Byłam załamana... Laptop pada, ładowarka zepsuta ( nie ładuje)... Co ja zrobię? Jak wstawie rozdział? Jak będę pisała rozdziały? Mój świat legł w gruzach! I oto przybywa król (jako rycerz) i ratuje moje życie. Zostaje bohaterem -i przez jakiś tydzień nie będzie domowych kłótni ;)

Świat jest piękny!

Kocham wszystkich!

A Was moje kochane, cudowne, drogie czytelniczki najbardziej!


Buziaczki (od szczęśliwej Gigi)

piątek, 9 maja 2014

Eurowizja i hipokryzja :/

Wczoraj był drugi półfinał Eurowizji. Oglądałam całość i czasami prawie zasypiałam. Były świetne występy np. Grecji. Piosenka była energiczna i wpadała w ucho, ale przeważnie to nudy!

Ale ja bym chciała trochę o Cleo i Donatanie...

Mi się ta piosenka podoba. Nie za ,,ambitny’’ ;) tekst ale za melodie i fajny pomysł. Występ Cleo też był udany nic dziwnego, że przeszliśmy do finału i może coś się w końcu ruszy i zdobędziemy, chociaż miejsce w pierwszej piątce.

Jednak to, co piszą niektóre zagraniczne portale internetowe jest hipokryzją.

Świat opiera się na cyckach, seksie itp. Jednak, kiedy pojawia się ten motyw na Eurowizji i jeszcze do tego przechodzi do finału jest wielkie oburzenie. A kobieta z brodą (nic do niej nie mam uważam nawet, że jest ładna) jest ok, bo to jest nauka tolerancji. To, co wszyscy znają wywołuje wielkie oburzenie i szok, ale to, co większość ludzi uważa za dziwne niema prawa wywoływać oburzenia i negatywnych emocji, ponieważ to jest brak... tolerancji. Kurczę skoro mamy wykrzesać z siebie tolerancje dla kobiety z brodą to wykrzesajmy z siebie tolerancje dla  biuściastych, seksownych kobiet (a nie przepraszam jak to było napisane frywolnych tancerek erotycznych walczących dla POLSKI) 

HIPOKRYZJA


poniedziałek, 5 maja 2014

Milion kawałków - Rozdział 7


Rozdział VII

Stała na tarasie. Patrzyła na bezkresne morze. Czuła wiejący wiatr i promyki słońca na swojej skórze. Jak to wszystko mogło się stać? Jak możliwe może być coś, co jest tak nierealne? Przecież to musi być sen! Nie mieściło jej się to wszystko w głowie. Nie, to nie jest prawda!
- To stało się naprawdę. Przecież jesteś prawdziwa.- Usłyszała głos mężczyzny, który zrujnowała jej stabilny świat. Przecież taki był, prawda?  A teraz?
- Chcesz powiedzieć, że to wszystko, co się teraz dzieje i może zrujnować całe moje życie, mój świat i w ogóle świat stało się z mojej winy?- Powiedziała zdruzgotana.
- Przeznaczenie jest bardzo różne nikt nie wie, dlaczego tak się dzieje. Niektóre wybory dokonywane przez nas są… niebezpieczne.- Usłyszała w odpowiedzi.
- Przestań chrzanić!- Odparła zdenerwowana.- dałeś mi jakąś książkę i ja mam wierzyć że to prawda.?- Mówiła dalej
- To jest prawda. Każda dusza ma swoją historie.- Powiedział i podszedł do niej.- Musisz uwierzyć.- Dodał patrząc jej w oczy.
- Jak?- Patrzyła na niego zrozpaczona.
- Przyjąć, że to się stało? Musisz do tego wrócić. Po prostu przypomnieć to sobie. Przeżyć jeszcze raz, nawet, jeżeli jest to trudne do zrozumienia. – Odparł spokojnie.
- Dowiedziałam się, że jestem najstarsza anielicą potem, że toczy się wojna dobra ze złem i to przeze mnie i ja jestem ostatnią nadzieją. Super!- powiedziała sarkastycznie kierując się do pokoju.
- Pięknie to ujęłaś to, co się dzieje to twoja winna. Może byś jednak to naprawiła? Ale nie, ty wolisz rozpaczać i uciekać!- Krzyknął wzburzony.
- Wiesz, co? Sam sobie radź! Są najstarsi aniołowie a poza tym ty jesteś drugi w kolejce! Ja tego nie chce! Chce być normalna tak jak wcześniej!- Krzyczała- To nie była moja winna!- Wykrzyknęła prosto w jego twarz.
- Tak a kogo? Tak trudno jest przyznać się do błędu? A tak propos to nigdy nie byłaś normalna.- Wysyczał prze żeby. – Najlepiej jest narobić bałaganu a niech inni sprzątają.  Chętnie bym to zrobił! Ale nie mogę! Bo cholerne anielice są na samej górze hierarchii.
- Uważaj, do kogo mówisz w końcu jestem jedną z nich!- Dziewczyna wściekła się na dobre.
- Tak to udowodni to!- Krzyknął i zagrodził jej drogę, kiedy chciała odejść- Zrób to, co należy. Staw temu czoło do cholery!- Patrzył jej prosto w oczy a jej złość zaczęła mijać.
- Nie chce tu być! Musze pomyśleć.- Powiedziała już spokojnie. Myślała gorączkowo nad tym aby znaleźć się gdzieś indziej. Na jakimś pięknym pustkowiu. Zauważył jak jej ciało się rozmywa.

- Nie Artemia!!!- Zdążył tylko krzyknąć zanim ona zniknęła…


sobota, 3 maja 2014

Milion kawalków - Rozdział 6

Oto i środek majówki, więc jest też rozdział. Pisanie kolejnych stanęło w miejscu więc będę musiała rozłożyć je jakoś oszczędniej:/ Siódmy rozdział pojawi się jeszcze na koniec długiego weekendu a później się zobaczy. 


Proszę was o komentarze, ponieważ siedzę sama w domu bez perspektyw na udany koniec wolnych dni i trochę mnie to przybija. No trudno zjem paczkę ciastek i obejrzę drugi sezon plotkary. Mam nadziej, że wy spędzacie ten czas przyjemniej.

Co do błędów pisałam kiedyś, że nie jestem w tym najlepsza oczywiście postaram się to poprawić. Pewnie nikt się nie odezwie, bo z tego, co widzę mało osób tu zagląda jednak zapytam: Może ktoś ma chęć zostać moją betą?


Rozdział VI

Siedziała przy łóżku, na którym leżał całkiem obcy mężczyzna, ale to nie przeszkadzało jej aby trzymać go za dłoń. Na jego czole widać było kropelki potu. Ruszał się niespokojnie jakby śniły mu się koszmary. Bala się o niego i było jej wstyd, że to najwyraźniej przez nią leży teraz niezdolny do jakiegokolwiek ruch. I tak resztka sił dał radę dość do łoża z pomocą dziewczyny. Dotknęła jego twarzy chcą dać mu w ten sposób swoje siły. Tak się też stało. Przestał się szamotać a jego policzki wróciły do normalnego koloru. Zauważyła, że z jej dłoni emanuje białe światło. Położyła druga rękę na twarzy mężczyzny. Czuła się coraz bardzie zmęczona. Nagle on otworzył oczy. Zabrała szybko swoje ręce z jego twarzy. Patrzyła na niego z niepokojem.
- Jak się czujesz?-Zapytała w końcu odrobine speszona.
- To ty! Jak to zrobiłaś?- Zapytał zaskoczony ignorując pytanie dziewczyny. Podniósł się do pozycji siedzącej.
- Nie wiem czy powinieneś wstawać- Powiedziała. Ty razem ignorując jego pytanie.
- Jak to zrobiłaś?!- Bardzo poważnym głosem.
- Nie wiem.- Odpowiedziała odrobinę przestraszona.- Po prostu dotknęłam twojej twarz i się stało. Było mi wstyd za to wcześnie. To była moja winna. Prawda?-Zapytała łamiącym się głosem.
- Nie to moja winna. Ja niepotrzebnie na ciebie naciskałem.- Odpowiedział cicho.- Zapomniałem, jaką siłą władasz-dodał
- Jesteś Aniołem jak mogło cię coś zaboleć?- Zapytała skołowana.
 -Ból aniołowi potrafi zadać tylko inny anioł. Jeżeli są równego stopnia nie potrafią wyrządzić sobie za wielkiej szkody, ale jeżeli anioł wyższego stopnia np. taki jak ty, czyli serafin użyje swojej mocy na aniele niższego stopnia może go nawet uśmiercić lub doprowadzić do stanu bliskiego unicestwienia, ponieważ anioł nie umiera jak człowiek anioł znika na zawsze po prostu rozsypuje się na milion kawałków.
-Czyli mogłam cię zabić?-Zapytała zrozpaczona.
- Tak. Tak jak mówiłem jesteś najsilniejszą Anielicą, można powiedzieć królową.
- Chyba będziesz musiał mi powtórzyć to, co mówiłeś, bo nic z tego nie pamiętam.- Powiedziała zrezygnowana.
- Czyli wierzysz mi?- Zapytał ją niepewnie
- Mam inne wyjść?- zapytała- Przecież prawie cię zabiłam a potem zrobiłam jeszcze coś innego- powiedziała- Bo to tez byłam ja, prawda?- Spytała niepewnie
- Tak tylko najwyższa anielica potrafi przekazać swoja energie i przeżyć. A że twoje siostry zginęły wykończone walką…- nie dała mu dokończyć
- Jaką walką?-Zapytała przerażona- Miałam jakieś inne siostry?- Zadała kolejne pytanie nie czkając na odpowiedź.
- Tak wszystkie twoje siostrzane anielice zginęły z powodu wojny…- ponownie mu przerwała.
- Jakiej znowu wojny?!- Krzyknęła zaskoczona.
- Dasz mi wreszcie powiedzieć?- Odparł urażony a zarazem zdenerwowanym ciągłym przerywaniem.
- Ok, już dobrze możesz mówić dalej- powiedziała spokojnie, ponieważ nie chciała prowokować żadnej kłótni tym bardziej, że nadal miała wyrzuty sumienia.
- Och dzięki za łaskawe pozwolenie Artemio- Odparł sarkastycznie
- Jaka ,,Artemio’’?- Spytała.

- Od tego momentu masz mi nie przerywać- rzekł- Artemia to twoje pierwsze imię. Miałaś wile wcieleń… Ale do tego wrócimy.- Chciała już otworzyć usta, aby zapytać się, o jakie wcielenia mu chodzi, ale pogroził jej palcem.- Wielu może cię tak nazywać. Pochodzi ono z greckiego i znaczy ,,zdrowa’’. Zostało ci nadane, ponieważ jesteś opiekunką zdrowia i potrafisz uzdrowić i skrzywdzić wszystko, co tylko zechcesz: roślinę, zwierzę, człowieka, anioła. A teraz jesteś nadzieją naszego świata. Jeżeli wygrają demony inaczej zwane upadłymi aniołami to zapanuje chaos tutaj i na Ziemi. Tylko ty możesz uzdrowić nas i nasz święty ogród z którego czerpiemy siły, miłość, radość, mądrość. Tylko ty możesz tego dokonać. Tylko ty…