poniedziałek, 29 grudnia 2014

Trucizna - Rozdział 7

Trucizna zawitała :) Nie chce mi się nic innego pisać... Muszą swoje odleżeć ;) 
Zapraszam na nowego bloga: zaklad-gigi.blogspot.com
Całuje :*
Rozdział 7


Nastał kolejny dzień w moim mrocznym życiu. Wzięłam szybki prysznic żeby się obudzić do końca, ubrałam czarne spodnia, które wyglądały raczej jak spódnica a do tego wiązaną na szyi bluzkę tego samego koloru z odkrytymi plecami, co zauważyłam dopiero, gdy przyszedł po mnie Dosman, aby zabrać mnie na śniadanie. Nie miałam czasu na przebieranie się. Dosman skwitował mój strój szerokim uśmiechem i mrugnięciem oka. Ach jeszcze komentarz: ,,Jak na żarcie całkiem ładnie’’. Nie odpowiedziałam po prostu ruszyłam w kierunku kuchni.
- Nie, nie. Idziemy do jadalni. – Zatrzymał mnie, kiedy chciałam już wejść do kuchni.
- Teraz mi o tym mówisz?- Zapytałam oburzona.
- Myślałem, że wizja śniadania z gromadą wampirów wyda ci się zbyt przerażająca?! – Zapytał usiłując być zabawny.

- Zabiłam nie jednego wampira.- Warknęłam zła.
- Och tygrysku jesteś teraz raczej domowym kotkiem.- Odparł rozbawiony podchodząc do mnie.- Jak ty wyglądasz- zapytał głaszcząc mnie po policzku. Miałam ochotę się cofnąć, ale to oznaczałoby, że się go boje a tak nie jest. Stałam, więc w miejscu czekając, co się stanie, potwornie wściekła. Oddychałam szybko zdenerwowana i przez krążącą adrenalinę we krwi. Wszystko z boku wyglądało jakbym była bardzo (pozytywnie) przejęta całą sytuacja i może nawet jakbym czekała aż mnie pocałuje, więc, kiedy usłyszałam zimny głos Nataniela najpierw się ucieszyłam, że wybawi mnie z opresji, ale jego oczy mnie przeraziły a po moim ciele przeszły zimne dreszcze.
- Dosman?- To było właśnie słowo wypowiedziane przez Nataniela. Nic strasznego, prawda.- Chce porozmawiać na osobności z Sandrą. Teraz!- Każde słowa wypowiedział dokładnie i powoli. Zaczynałam się go bać.
- Oczywiście myślę, że moja narzeczona chętnie porozmawia z tobą o… no nie wiem… przygotowaniach do ślubu.- Odpowiedział ironicznie.- Posiadłość wydaje się do tego wprost idealna.- Kontynuował swój wywód Dosman nie zważając na to, że Nataniel jest coraz bardziej wściekły. Podszedł do nas i chwycił mnie za ramie. Dosman nic nie powiedział, kiedy Nataniel wepchnął mnie do pomieszczenia obok kuchni.
- Czy ty jesteś aż tak głupia!- Ryknął, kiedy znaleźliśmy się sami.
- O co ci chodzi!? Porywasz mnie, ratujesz jak pieprzony książę, więzisz, gadasz jakieś głupoty mącąc mi w głowie a potem wyskakujesz z narzeczoną! Chyba uratowałam cię przed twoją Charlott?!- Byłam zła, zła na niego na siebie na wszystko. Chwyciłam kryształową misę i rzuciłam nią w niego. Umknął przed pociskiem w ostatniej chwili, był zaszokowany tak samo jak ja. Zrobiłam to impulsywnie, aby pozbyć się złości. Patrzył na mnie w ten swój sposób, mrożąc moje ciało i umysł, nie mogłam się ruszyć i jasno myśleć. Zaczął do mnie podchodzić - Ja…ja…przepraszam.- Wyjąkałam. To, co zrobił chwile potem zapamiętałam bardzo dobrze. Rozpalił mnie do czerwoności, całując i dotykając każdego skrawka mojego ciała. Posadził mnie na biurku i stanął pomiędzy moim nogami. Czułam rosnącą wypukłość w jego spodniach. Sama wiłam się pod jego dłońmi czerpiąc tak dużo przyjemności jak to było tylko możliwe. Jego dłonie z moich ud przesuwały się powoli na plecy dążąc do rozwiązania węzła na mojej szyi podtrzymującego moją bluzkę na swoim miejscu. I gdy już prawie miał mnie z niej uwolnić do pokoju weszła oczywiście Charlott. O wilku mowa…
- Nataniel bez przesady!- Krzyknęła, ale on nawet nie odwrócił się w jej kierunku tylko patrzył na mnie oczami pociemniałymi z pożądania.
- Pójdź na górę, przyjdę do Ciebie.- Powiedział dotykając mojego policzka. Nie byłam wstanie nic powiedzieć, dlatego skinęłam głową. Nataniel odwrócił się ode mnie i podszedł do Charlott chwycił ją za ramię i wyciągnął ją z pokoju. Je twarz ukazywała to, czym była. Zobaczyłam go z obnażonymi kłami i chęcią mordu w oczach. Zsunęłam się z biurka i pobiegłam do sypialni. Zamknęłam drzwi i oparłam o nie swoje czoło, oddychając o wiele za głośno. Nie wiem ile tak stałam. Ruszyłam się dopiero, kiedy usłyszała trzaśnięcie drzwi wejściowych. Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie na podjazd. Widziałam matkę Charlott jak wchodziła do powozu, nie byłam w stanie stwierdzić czy sama Charlott tam też była. Wybiegłam z pokoju i zobaczyłam Nataniela stojącego przed drzwiami. Zbiegłam po schodach, zatrzymałam się dopiero przed nim.
- Gdzie Charlott?- Zapytałam niepewnie.
- Wróciła z rodziną do siebie.- Opowiedział.- Nuriel zabierze cię na plaże ja musze coś załatwić.-Pocałował mnie w czoło i wszedł po schodach na górę. Obok mnie pojawił się Nuriel.
- Chodźmy- powiedział i otworzył drzwi.
- Tak, już idę.- Szepnęłam i podeszłam do niego, ale zanim przeszłam przez drzwi spojrzałam za siebie i zobaczyłam czerwoną plamę krwi na podłodze.
***
Na plaże jechaliśmy konno najlepszy sposób poruszania się. Samochody nie były opłacalnym środkiem transportu w tych czasach. Nie miał, kto ich produkować nie mówiąc o kosztach, paliwie i hałasie… ach i oczywiście braku utwardzonych dróg. Sama plaża była piękna. Biały piasek i błękitna woda wyglądała jak z bajki i kompletnie nie pasowała do tego miejsca to tego domu a raczej zamku. Odgradzał ją od niego wielki i ciemny las, przez który musieliśmy przejechać. Nie trafiliśmy jednak na dobra pogodę. Strasznie wiało. Nie miałam pojęcia, co bym tam robiła gdyby Nuriel nie zabrał dla mnie książki. Tak, więc przez dwie godziny siedziałam na kocu i czytałam a Nuriel błąkał się w okolicy. W końcu wypłoszył nas z plaży deszcz. Zebraliśmy koce i wskoczyliśmy na konie. Galopując i śmiejąc wróciliśmy do domu. To dziwne, zaczęłam go postrzegać, jako swój dom… Weszliśmy do domu i od razu skierowaliśmy się do kuchni mając nadzieję na coś do jedzenia. Oczywiście się nie pomyliliśmy i dostaliśmy od tej miłej staruszki gorącą i pyszna zupę. Najedzony Nuriel poszedł do Nataniela a ja do swojej sypialni. Czułam się zmęczona wiec postanowiłam się przespać.
***
 Obudziłam się około północy. Przez prawie godzinę wierciłam się próbując znowu zasnąć. Jednak nic z tego.  Wstałam, założyłam coś wygodniejszego i poszłam do Sali treningowej. Ćwiczyłam na worku, kiedy mi się to znudziło wzięłam noże i postanowiłam porzucać do tarczy. Trafiałam bezbłędnie. Aż jakimś cudem przecięłam jednym z nich skórę na wewnętrznej stronie dłoni. Zaczęła płynąć krew. Przycisnęłam ranę do ust i pobiegłam do miejsca gdzie zabrał mnie Nuriel, aby opatrzeć moje kostki. Byłam pewna, że znajdę tam jakieś bandaże i spirytus. Na korytarzu było ciemno więc poruszałam się jedynie przy blasku księżyce dopiero w pokoju z lekarstwami był włącznik światła, opatrzyłam ranę. Odłożyłam wszystkie przedmioty na swoje miejsce. I wyszłam na korytarz. Wyglądał inaczej niż wtedy, kiedy byłam z Nuriel. Na ścianach była krew. Niemożliwe abym to  ja je nią pobrudziła. Spojrzałam w druga stronę. Przy jednych drzwiach ślady krwi się kończyły. Poszłam w tamtym kierunku. Chwyciłam za klamkę. Były otwarte. Pchnęłam je i zobaczyłam Charlott. Wyglądała strasznie jej włosy były umazane krwią. Jej krwią. Nogi i ręce były przypięte do do ściany sznurami. W tych miejscach miała na skórze jakby wypalone rany. Jeżeli miała inne obrażenia nie widziałam ich. Jednak cała była we krwi tak jak pokój. Podeszłam do niej kilka kroków i wtedy zobaczyłam kilka kobiet leżących na ziemi. Podbiegłam do każdej z nich sprawdzając czy żyją.
- Nie ma w nich ani odrobiny krwi.- Usłyszałam schrypnięty głos Charlott
- Kto to zrobił.- Zapytałam
- Ludzie Nataniel, on stał obok.- Wyszeptała Charlott, kiedy do niej podchodziłam.
- Po co?- Kolejne pytanie.

- Aby mnie torturować. Przerwałam Natanielowi i musiałam ponieść karę. Wyssali ze mnie krew. Pocięli skórę zostawiając tak niewiele i przywiązali do ściany a sami zaczęli gwałcić i pożywiać się tymi kobietami. -Słuchałam przerażona i rozwiązywałam sznury krępujące Charlott.- Nie wiesz jak boli mieć przy sobie tyle potrzebnej ci krwi jak to jest czuć taki głód.- Spojrzałam na Charlott. Jej kły były obnażone a oczy nie mówiły nic dobrego. Złapała mnie za ramiona. Próbowała się wyrwać użyć wiedzy ze szkolenia, ale nie miałam z nią szans. Przycisnęła usta do mojej skóry na szyi a po chwili poczułam ugryzienie. Obraz z każdą minuta się rozpływał. Półprzytomna poczułam jedynie jak moje ciało upada na ziemię. 


3 komentarze:

  1. przerwać w takim momencie !!!!!!!!!!!! jak tak można ??????? mam nadzieję że szybko dasz kolejny rozdział a i również czekam na Nudę :))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. a zapomniałam się podpisać :) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Właśnie poprawiam ten rozdział i muszę przyznać, że wyszedł Ci fenomenalnie! Aż zaczęło mi być żal Charlott. Aczkolwiek Sandry bardziej żałuję. Przepraszam, że dopiero teraz nadrabiam, ale staram się. Kiedy już zbetuję wszystkie rozdziały, prześlę Ci je hurtem, a Ty doślij mi to, o czym rozmawiałyśmy :).

    Pozdrawiam cieplutko :).

    R :).

    OdpowiedzUsuń