Witajcie! Mam nadzieje, że ,,Trucizna'' Wam się nie znudzi bo teraz dobrze mi się ją pisze, więc będzie teraz tylko ona. Reszta czeka...
Rozdział
3
Dziewczyna bardzo długo
spała. Prawie trzy dni. Kiedy zemdlała zabrałem ją ze sobą. Odwiozłem do
bezpiecznego miejsca, a sam wyruszyłem na kolejna przeprawę z ludźmi. Ludzie to
takie głupie istoty. Wierzą we wszystko, co usłyszą od swych władców. Sami
prosili się o śmierć atakując moich braci. I tak było i tym razem. Pierwsi
zaatakowali moją armię. Kolejni ludzie umarli od mieczy wampirów. Tak najwyraźniej
musiało być. Umierali za swoje straszliwe legendy mówiące o wysysaniu krwi
ludzi przez nasz ród. Co za brednie. Nasze pokolenie prawie już nie potrzebuje krwi,
aby przeżyć. Oczywiście jej zapach nas przyciąga i nieliczni poddają się
naturze jednak z nimi walczymy. A nawet, jeżeli któryś z nas zapragnie krwi
może zapolować na zwierzę. Ludzką krew moi bracia pija, jeżeli sama zostanie im
podarowana. Jest wiele kobiet, które oddają się, jako pożywienie dla zaspokojenie
wampirzego głodu zresztą nie tylko tego, o którym wszyscy myślą. One wiedzą, że
wyssanie krwi z ich ciała nie boli to daje jeszcze większą przyjemność. Przyjemność,
o której zwykły człowiek nie wie. Ja robię to rzadko. Dlaczego? Ponieważ krew
już mnie nie pociąga. Kiedyś uwielbiałem jej smak cóż sam zapach doprowadzał
mnie do ekstazy. Teraz to już nie działa. Żyje tyle lat… Trochę jej wypiłem.
Ale nigdy nie zabiłem w ten sposób żadnego człowieka. Wiem, wiem to takie
sprzeczne. Ale świat jest pełen sprzeczności tak po prostu jest i już. Moje
rozmyślania na temat ludzkiej naiwność i głupoty ect. Przerwał nóż wbity w moją
klatkę piersiową. Prawie wbił się w serce. Jestem wampirem. Jestem szybki,
silny i tak dalej, a dałem się tak łatwo podejść. Zabrakło mi oddechu, kiedy ruszyłem
się i poczułem jak ostrze zbliża się do delikatnej tkanki narządu pompującego krew
nie moją, ale jednak. Wampir, który oddycha?! Dzięki temu czuje się bardziej
ludzki. Widziałem twarz mężczyzny wyrażająca ulgę i radość. Podniosłem swoją
bron i odciąłem mu głowę jednym płynnym ruchem. Widziałem jak zsuwa się z jego ciała
i spada na ziemie a po chwili upada też reszta. Kiedy wyciągałem nóż patrzyłem prosto
jego otwarte oczy. Niestety zrobiłem to trochę nieuważnie, więc kawałek metalu
został w moim ciele. Rozejrzałem się po polu bitwy. To był prawie koniec. Jakiś
biedny chłopak mający nie więcej niż siedemnaście lat chciał mnie zaatakować.
Nie udało mu się. Ruszyłem przed siebie kosząc kolejnych przeciwników...