niedziela, 18 stycznia 2015

Nuda - Rozdział 6 (Ostatni)

 Aby Ostatni Rozdział Nudy i prawdobodobnie ostatnie opowiadanie w tematyce SM ... Chociaż zobaczymy ...

Stokrotnie przepraszam Czy za Błędy ale nie mam zrobić Tego glowy, wspólnie Słowo zaznaczył się poprawiłam: P

Mam Nadzieje, Ze Wam Się spodoba i nie nie zabijecie Mnie w myślach za Wiele razy;)

Wczoraj natchnęła Mnie ta pioseneczka   chociaż ogólnie Jakoś BARDZO nie lubię Tej piosenkarki ... 
Mniejsza z Tym ...

Zapraszam na Rozdział :)))

Rozdział 6


Kolejny nudny dzień. Wszystkie takie same. Brak jego pocałunków doprowadza ją do szaleństwa. Brak jego dotyku doprowadza ją do białej gorączki. Brak jego doprowadza ja do szewskiej pasji.

– Jesteś nienormalna Usagi – blondynka szepnęła sama do siebie, wybierając ubranie na rozmowę o pracę. Nie skupiała się na tym. Myślała o białowłosym, o bankiecie i o tym, że nie wie, co czuje. Mąż do bani, życie do bani, spotkanie Diamanda i upojny seks z nieznajomym. Chociaż, kiedy myślała o tym później, w jej głowie zaczęła kiełkować myśl, że może facet z gabinetu jest Kawaschinim. Dziewczyna potrząsnęła głową. To bez sensu!

– Usagi, musisz przestać o tym myśleć – szepnęła ponownie, kręcąc głową.

***

Usagi Chiba stała przed szklanym budynkiem. Ubrana w biały kostium składający się z długich obcisłych spodni, bluzki z dosyć dużym dekoltem, odkrywającym spore piersi dziewczyny, dając seksowny efekt oraz marynarki zapiętej na jeden guziczek. Strój dopełniały malinowe wysokie szpilki i duża kopertówka w tym samym kolorze. Włosy dziewczyny były spięte w wysoki kucyk, ale i tak sięgały za łopatki. Na twarzy miała delikatny makijaż, a usta pociągnęła wyrazistym błyszczykiem pasującym do stroju.  Przeszła przez przejście dla pieszych i weszła do budynku. Znalazła się w ogromnym holu. Naprzeciwko wejść były szerokie schody, po jednej stronie recepcja, a po drugiej windy. Prawie puste wnętrze dawało wrażenie przytłaczającej wielkości, tym bardziej, że było urządzone w chłodnym stylu. Podeszła do brunetki, stojącej za kontuarem.

– Dzień dobry. W czym mogę pomóc? – zapytała młoda kobieta.

– Dzień dobry, jestem umówiona na spotkanie w sprawie pracy– odpowiedziała Usa.


– Ach… – Dziewczyna spojrzała w papiery. – Pani Chiba? – zapytała proforma, a blondynka przytaknęła. – Proszę za mną – powiedziała i poprowadziła Usagi do windy. Wjechały na ostatnie piętro.  – Jesteśmy. Proszę iść korytarzem cały czas prosto, dalej poinstruuje panią Ella – rzekła, a skołowana Usagi wysiadła z windy. – Do zobaczenia – dodała jeszcze brunetka, nim drzwi się zamknęły. Usagi odwróciła się i stanęła twarzą w twarz z białowłosym palantem.

– Ty jesteś Ella?– zapytała mało inteligentnie, zaskoczona dziewczyna. Za odpowiedź dostała jedynie śmiech mężczyzny.

– Dzień dobry, pani Chiba – powiedział, kiedy się uspokoił. – Już zapomniałem jak potrafi być pani spontaniczna. – Jego wypowiedź wydała się Usagi bardzo dwuznaczna i natychmiast oblała się rumieńcem. A jeżeli to z nim kochała się wtedy na bankiecie?!

– Dzień dobry. Zaskoczył mnie pan – przywitała się i usprawiedliwiła blondynka.

– Tak, zapewne… – odparł, jakby w zamyśleniu, patrząc nota bene na jej walory. – Zapraszam do gabinetu. – Wskazał w stronę długiego korytarza i przepuścił Usagi. W międzyczasie poczuła jego dłoń na swoich plecach, która delikatnie pchała ją do przodu. Oddech Usy, nawet na tak nic nieznaczący gest, przyśpieszył.

– Poprosimy dwie kawy – rzekł białowłosy do kobiety przechodzącej obok.

– Oczywiście – odpowiedziała grzecznie. Usagi pomyślała, że jeszcze chwila i dygnie.

– Czuje się rozczarowana… – palnęła bez namysłu.

– Słucham? – zapytał białowłosy. Usagi ponownie się zaczerwieniła aż po cebulki włosów.

– Myślałam, że dygnie – odparła po chwili

– Wydam takie rozporządzenie. – Usagi była zaszokowana, dopóki Diamand nie zaczął się śmiać. Jego śmiech był zaraźliwy, więc dziewczyna po chwili także dołączyła do niego. – Zapraszam do gabinetu – powiedział, kiedy dotarli do drzwi, na których było napisane „Diamand Kawaschini”.
Biuro było duże i przestronne. Tak naprawdę to spora przestrzeń była wolna i niezagospodarowana. Dzięki wielkim oknom, pomieszczenie było jasne. Na prawo od drzwi znajdowało się duże biurko z ciemnego drewna. Wyglądało na strasznie ciężkie i Usagi mimowolnie zaczęła się zastanawiać czy zaczęłoby skrzypieć, gdyby… Jednak dziewczyna nie pozwoliła, aby ta myśl zawładnęła jej umysłem i otrząsnęła się z niej. Za biurkiem na ścianie od dołu do samej góry znajdowały się szafki i półki, jednak miejscem, które najbardziej zwracało uwagę, był obraz Tamary Łempickiej wiszący na środku ściany, przedstawiający śpiącą kobietę o jasnych włosach. Usagi była wielką fanka polskiej malarki, która tworzyła w epoce art déco. Wiedziała, że jej obrazy są niesłychanie drogie i rzadko można je kupić czy obejrzeć na wystawie. W kraju malarki, jej wystawy odbyły się może ze trzy razy.  Dziewczyna podeszła do obrazu i dotknęła opuszkami palców ramy.

– Nie mów mi, że to oryginał… – szepnęła.

– Znasz ją? – zapytał i stanął zaraz za nią.

– Żartujesz? – zapytała oburzona. – Jak można jej nie znać?! Jej obrazy są idealne, są… – Dziewczynie zabrakło słów.

– To jest oryginał – szepnął, po chwili zbliżając usta do jej ucha.

– Nigdy nie myślałam, że dane będzie mi zobaczyć jej oryginalne obrazy – powiedziała i dotknęła delikatnie płótna, jakby się bała, że zaraz się rozpłynie lub rozpadnie pod jej dotykiem. – Cudowne. Zawsze marzyłam, żeby mieć jej obraz… – szepnęła, a chwilę później poczuła usta mężczyzny na szyi, a jego dłonie na swojej talii, przyciskające ją do siebie. Usagi natychmiast odskoczyła od niego i stanęła naprzeciwko. – Co ty robisz?! – zapytała wściekła. – Przyszłam tu porozmawiać o pracy, ale nie o takiej! – krzyknęła, chwyciła torebkę, którą wcześniej odłożyła na biurko, i wybiegła z gabinetu. Nie marnowała czasu na windę, zbiegła po schodach i chwilę potem jechała taksówka do domu. Z jej oczu pociekły łzy. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Nie rozumiała zachowania Diamanda. Nie tak wyobrażała sobie to spotkanie. Mężczyzna ją fascynował, czuła dreszcze, kiedy jej dotykał i coraz bardziej prawdopodobne wydawało się to, że na przyjęciu… To właśnie z nim… Brzydziła się zdradą, ale miała dosyć.

– Proszę zawrócić – rozkazała kierowcy. Była zdeterminowana, podniecona i pełna nadziei niewiadomego kształtu. Ale kiedy taksówka zatrzymała się pod wieżowcem, Usagi zobaczyła Diamanda wychodzące z budynku z jakąś kobietą. Z ust dziewczyny wydobył się szloch…

***

Kolejne dni mijały Usagi na leżeniu w łóżku i wypominaniu sobie swojej głupoty. Mamoru nie obchodził stan żony, rano wychodził do pracy, a wieczorem wracał i wściekał się, że nic nie robi cały dzień.
Ale dokładnie pięć dni od spotkania z Diamandem, do drzwi jej domu ktoś zapukał. Dziewczyna zwlekła się z łóżka i poszła otworzyć. Na progu stało trzech mężczyzn w czarnych mundurach i kurier taszczący wielkie drewniane pudło.

– Pani Usagi Chiba? – zapytał facecik w żółtej kurtce.

– Tak. O co chodzi? – Dziewczyna robiła się coraz bardziej zdezorientowana, nie wiedziała, o co może chodzić. Nerwowo poprawiła szlafrok.

– Mam dla pani przesyłkę. Proszę tu podpisać. Nie trzeba nic płacić – wydukał formułkę i podał dziewczynie kartkę do podpisu.

– Proszę to położyć na stole – powiedziała i przesunęła się, pozwalając wejść mężczyźnie do środka. – Kto jest nadawcą? – zapytała zszokowana.

– Nieznany – odparł. – Miłego dnia – powiedział na odchodne i zniknął, a razem z nim ochroniarze. Dziewczyna podeszła do stołu, na którym leżała paczka. Otworzyła drewniane wieko. Pisnęła ni to z radości, ni to z przerażenia. Obraz z gabinetu Diamanda! Po szoku wywołanym prezentem, pojawiła się złość. Co on sobie wyobraża? Że przyjmie od niego obraz za kilka milionów dolarów? To niedorzeczne! Szybko wzięła prysznic, umalowała się i ubrała w czarne rurki, luźną koszule tego samego koloru bez rękawów z cekinami na kołnierzyku i ciężkie szpilki, także czarne. Chwyciła portfel i wybiegła z domu. Była nadal wściekła, rozgoryczona i rozczarowana. Miała nadzieje, że Diamand przyjedzie, powie… Była głupia i właśnie sobie to uświadomiła. Ale skoro już jest pod biurem tego dupka, to powie mu, co o nim myśli.
Wparowała do budynku i szybko przemierzała korytarze, zmierzając pewnie do celu, jakim był gabinet Kawaschini. Wpadła tam, nie zwracając uwagi na dziewczynę próbującą ją zatrzymać. Diamand rozmawiał właśnie przez telefon. Kiedy ją zobaczył, rozłączył się i chciał wstać, ale Usagi podeszła do biurka i położyła na nim ręce, pochylając się w jego stronę.

– Co ty sobie wyobrażasz, co? – zapytała retorycznie. – Czy ty mnie uważasz za jakąś pierdoloną dziwkę? To, że na tym przyjęciu się ze sobą pieprzyliśmy, nie oznacza tego! – mówiąc to, pacnęła ręką o biurko. Poczuła ból, jednak się tym nie przejęła. – Tamara, jako zapłata?! Chyba ci się coś pomyliło! To, że masz pieniądze, nie oznacza, że możesz robić takie rzeczy!!! – wrzasnęła. Diamand w końcu wstał i obszedł biurko. Chciał objąć dziewczynę, ale ta uderzyła go otwartą dłonią w twarz. Diamand złapał ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Wpił się w jej usta. Dziewczyna walczyła z nim, jednak on nie dawał za wygraną. W końcu Usagi się poddała i zaczęła odwzajemniać pocałunki. Po pewnym czasie Diamand puścił je ręce i objął ją w talii. Dziewczyna chwyciła go za szyję, przyciągając jeszcze mocniej do siebie.

– Nigdy tak o tobie nie myślałem, pragnę cię… – szeptał w jej usta.

***

Usagi nie wierzyła, że je życie może się tak diametralnie zmienić. Dziewczyna, z którą wychodził z biura, była tylko jakąś klientką, a nie żadną kochanką. Dziewczyna rozstała się mężem i zamieszkała z Diamandem w jego wielkim domu.  To były już dwa miesiące, kiedy są ze sobą, mieszkają i prawie trzy od ich pierwszego spotkania, ale…

Ale zaczęło się coś zmieniać. Diamand do późna pracował, czasami nie wracał do domu na noc, nie odbierał telefonów. Tłumaczył, że to przez pracę. Usagi chciała wierzyć, ale…

Ale pewnego dnia wróciła do ich domu wcześniej niż zaplanowała, ponieważ tak się za nim stęskniła, że postanowiła skrócić pobyt u Minako. Chciała zrobić mu niespodziankę i faktycznie… Nieudaną, ale jednak.
Zastała go w łóżku z dziewczyną spod firmy. Nic nie powiedział, nie była w stanie, jedynie chciała stamtąd uciec. Śpieszyła się. Słyszała kroki i wołanie mężczyzny. Pieprzył coś, że przeprasza, że to nie tak. Śpieszyła się. Tak cholernie chciała uciec! Schody. Jej noga obsunęła się ze stopnia. Zleciała na sam dół. Jedyne, co czuła, to ból. Wszystko działo się potem tak szybko. Diamand zadzwonił na pogotowie.

Było dużo krwi…

Usagi poroniła… Straciła dziecko Diamanda… Mężczyzny, który okazał się taki sam jak inni… Diabeł w skórze anioła... Wybawienie okazało się piekłem…

Czy chciała za dużo? Czy miała pecha? Czy…?

Usagi wróciła ze szpitala do domu Diamanda, jednak pewne było, że nic nie będzie takie jak na początku. Pewnej nocy, kiedy poczucie winy Diamanda osłabło na tyle, że nie wracał do domu, spędzając noce z przeróżnymi kobietami, Usagi wyszła z sypialni na balkon. Podeszła do barierki i przeszła przez nią. Stała piętami pomiędzy szczeblami, a rękoma trzymała się góry ogrodzenia. Jej włosy były rozpuszczone, a biała koszula sięgająca stóp, falowała. Kiedy dziewczyna puściła barierkę i przechyliła się do przodu, czas nie zwolnił… Pędził… Minęły zaledwie sekundy i na białej posadzce leżało martwe, zmasakrowane ciało dziewczyny. Dziewczyny, która pragnęła miłości, zabawy, zrozumienia… Pragnęła… Pragnęła za dużo…    
      
Jej życie nie było takie złe, jak jej się wydawało. Miała dom, wystarczającą ilość pieniędzy i męża, który ją kochał, chociaż ona tego nie widziała, dałby jej wszystko, ale…

A

L

E

Ale chciała za dużo…



The End


2 komentarze:

  1. bardzo mnie zaskoczyłaś tym że to już ostatnie rozdział bo tak długo czekałam na to opko a tu już koniec i na dodatek zakończyłaś go tragicznie a myślałam że przynajmniej zakończy się to opko happy endem a tu :( no i szkoda że już rezygnujesz z pisania opowiadań o SM :( ale cóż to twoja decyzja mam nadzieję że przynajmniej pociągniesz jeszcze TRUCIZNĘ ? :) pozdrawiam fanka 12 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mogło się tak pięknie, nad kropeczkami skończyć :)

    Powiem tak: bardzo przyspieszyłaś akcję i przez to mam wrażenie, że fabuła nie jest taka płynna, nie klei się tak bardzo :) Ale to tak z punktu widzenia ogółu. Natomiast jeśli chodzi o ten rozdział to jestem pełna uznania. Naprawdę świetny, napisany lekkim piórem, zagłębiający się trochę w psychologizm postaci i uwieczniony tym, że ,,chciała za dużo” :) Ten rozdział mógłby by być sam jakimś jednorazowym opowiadaniem i wtedy żadnego ,,ale” bym mieć nie mogła :) Co do opowiadań SM to mi wystarczy, jak Di/Usa będzie :P Więc…. zlituj sięęęęęęęęęęęęęęęę 

    OdpowiedzUsuń