piątek, 6 marca 2015

Trucizna- Rozdział 11

Rozdział 11


Spacerowałam po lasku, nie daleko zamku kiedy dostrzegłam mężczyznę… Miał na sobie ubrania wyglądające jak szmaty, był brudny a na połowie twarzy miał szpecąca bliznę… Był przygarbiony i miał długa brodę… Jago przydługie włosy był skołtunione…  Wyglądał strasznie… Jednak wyszeptał moje imię, najpierw myślałam że się przesłyszałam ale powtórzył je… Podeszłam do niego ostrożnie… Spojrzałam w jego oczy… To był Nataniel… Była szokowana, nie wiedziałam co zrobić… Przecież my już go pogrzebaliśmy… Wyglądał jakby minęło z dwadzieścia lat a nie dwa… Bardzo się postarzał przez ten czas…

- Nataniel.- Wyszeptałam w końcu. Z moich oczu popłynęły łzy…Przytuliłam go nie zwracając uwagi na to, że pobrudzi moją biała sukienkę- Myśleliśmy że nie żyjesz- wyszeptał

- Ci już dobrze…- Powiedział i głaskał moje włosy…

- Chodź, musisz się umyć i ubrać… nie wypada żeby przewódca tak wyglądał…- odsunęłam się od niego i pozbierałam. Złapałam jego dłoń i ruszyliśmy do domu… Weszliśmy do środka… Z kuchni wyłowiła się Daniela z Kaspianem na rękach. Zdjęłam kapelusz i wzięłam go na ręce.

- Co malutki, tęskniłeś za mamą?- Zapytałam maluszka tuląc do siebie, oczywiście nie oczekując odpowiedzi.- Daniel zabierz Nataniela do jego sypialni i przygotuje dla niego ubrania i wszystko, czego będzie potrzebował. – Zwróciłam się do dziewczyny, która zastąpiła staruszkę po jej śmierci.- Twoja sypialnia nic się nie zmieniła.- Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam.- Idź odpocznij nie długo będzie kolacja- Powiedziałam i wskazałam na schody, po których już szła Daniel. Wampir skinął głową i ruszył za dziewczyną.  Z gabinetu wyłonił się Nuriel, podszedł do mnie od tyłu i pocałował mnie w policzek… Uśmiechnęłam się i odwróciłam do niego, katem zauważając, że Nataniel się na nas patrzył…


***


Minoł miesiąc, od kiedy Nataniel wrócił. Wszyscy próbowali udawać, że nic się nie zmieniło, ale zmieniło się wszystko. Między mną a Nurielem panowało napięcie. Nie wiedziałam, co będzie. Kiedy Nataniel wyjechał i kiedy myślałam, że umarł zdałam sobie sprawę z tego, że go pokochałam. Może, dlatego że moje serce wojowniczki było spragnione miłość i chciało dostać coś, choć odrobinę pewnego. Nie poznawałam siebie, byłam zrozpaczona. Nuriel mi pomógł a to, czego oczekiwał ode mnie postanowiłam mu dać. Na początku było dziwnie. Nuriela zawsze traktowałam bardziej jak przyjaciela niż kochanka. Nataniel miał nie wrócić, ale ja nie wierzyłam w to i chciałam przetrwać licząc, że jeszcze się spotkamy. Nuriel oczekiwał, że będę jego skoro Nataniel nie żyje. On przejął jego funkcje, więc przejął też prawo do mojego życia. Pozwoliłam na to zmęczona i zrozpaczona. Kiedy się otrząsnęłam i zaczęłam myśleć o ucieczce dowiedziałam się, że jestem w ciąży… Od Nuriela dostałam miłość i dwójkę cudownych dzieci. Nie mogłam i nie chciałam go nienawidzić. Nigdy nie kochałam go jak Nataniela czy też mojego pierwszego chłopaka (jeśli tak można było go nazwać), jednak szanowałam i darzyłam przyjaźnią. Jemu to wystarczali a mi nie przeszkadzało. Teraz wszystko można było zburzyć jednym ruchem. Nie mogłam tego zrobić nie mogłam zostawić Nuriela i wrócić do Nataniela. To było skomplikowane. Nuriel był ojcem moich dzieci byłam mu winna wierność, chociaż tyle. Cały czas potrzebowałam ochrony dla siebie i dzieci. Nie mogłam się narażać i nie mogłam narażać tych małych niewinnych istot. Myślałam tak i obserwowałam śpiącego Kaspiana i Andreę, kiedy usłyszałam dzwony bijące na alarm. To oznaczało tylko jedno, zostaliśmy zaatakowani przez wampiry Charlott. Do sypialni wpadł Nataniel.

- Bierz dzieci!- Krzyknął i sam wziął na ręce już obudzonego Kaspiana.

- Co się dzieje?- Zapytałam głupio. W końcu wiedziałam, ale chciałam się upewnić.

- Charlott. – Powiedział tylko. Wybiegliśmy z pokoju. – Na górę!- Krzyknął i pobiegł do schodów.

- Stamtąd nie ma wyjścia.- Odparłam zziajana i stanęłam w miejscu.

- Zaufaj mi!- Krzyknął i wbiegł na najwyższy poziom budynku gdzie nie było nic oprócz obrazów i okna. Pobiegłam za nim. Andrea płakała za to Kaspian był nad wyraz spokojny. Wampir stał przy otwartym oknie. Wziął ode mnie dzieci i skoczył za nim zorientował się, co się dzieje. Podbiegłam do progu żeby zobaczyć czy nic im nie jest. Byli cali i zdrowi. – Skacz!- Krzyknął Nataniel. Nie myślałam, skoczyłam. To trwało sekundę. Znalazłam się w ramionach Nataniela.    

- Sandra!– To był Nuriel wołający mnie. Odskoczyłam od Nataniela i wpadłam w ramiona Nuriela. – Pojedziesz z Natanielam ja muszę zostać !- Krzyknął. Połowa zamku zawaliła się. Pocałował mnie i znikł. Pobiegam z Natanielem i dziećmi do stajni. Zabraliśmy dwa konie. Wsiedliśmy na nie i zostawiliśmy wojnę za plecami. Uciekliśmy. Zostawiłam Nuriela na śmierć. Samego… Nataniel postanowił zabrać mnie do Atepi. Minęło wiele lat, od kiedy zostałam wygnana. Mogłam liczyć na łaskę dla mnie i moich dzieci. Rozstałam się z Natanielem pod lasem otaczającym mury miasta. Odjechał i podążył w tylko sobie znanym kierunku. Podczas podroży prawie ze sobą nie rozmawialiśmy. To i tak nic by nie dało. Szłam prze pole prowadząc konia, na którym siedziały dzieci. Wyglądałam bogato nie dziwne, więc że brama została otworzona. Wjechałam do miasta przywitana wrogimi spojrzeniami.

- Jestem Aleksandra Windosr. Córka brata króla Edwarda. Wygnana za waleczność ojca. Powracam do swojego miasta. – Ludzie upadli na kolana składając hołd mnie i moim dzieciom. 

2 komentarze:

  1. no i jest kolejny rozdział Trucizny super :) bardzo się ucieszyłam że jednak Nataniel żyje i wrócił chodź Sandra jest już z Nurielem :) chodż teraz się zastanawiam co dalej mam tylko nadzieję że obydwaj jakimś cudem przeżyją i uda im się wreszcie zabić Charrotę ? czekam niecierpliwie na ciąg dalszy i pozdrawiam :) { a tak przy okazji to nie wiesz przypatkiem co dzieje się z Mariką bo od dawna nie pokazuje się na swoim blogu ? :) } fanka 12

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) Jestem rada, że Ci się podoba :) Dziś koniec tego opowiadania :/ Końcówkę znam od jakiegoś czasu i nie mam zamiaru tego zmieniac więć tylko przelać to na ekran i gotowe ;)

      Co do Mariki to myślę, że powinna sama odpisać i powiedziać co dalej. Ja nie mogę, nie mam prawa i nie chce tego robić.

      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń