środa, 14 maja 2014

Coś do szkoły- język polski. Opowiadanie - Kaplica

Hej! Co tam u was słychać? U mnie masakra... Poniżej opowiadanie na język polski... Omawiamy dziady cz.II i miało być coś z kaplicą... Mam nadzije że wam się spodoba taka moja pisanina na szybko. Moga być błedy bo nie jest betowany prze R. Jak go poprawi to wstawię wersje bez błedów. 

Szła pustą droga, którą oświetlał blask księżyca oraz, co jakiś kawałek, przytłumione światło latarni ulicznych. Prawie nic nie widziała przez wypływające z oczu łzy. Przed chwilą dowiedziała się, że jej rodzice nie żyją. Zginęli w wypadku. Nie chciała o tym myśleć. Nie teraz. Więc dlaczego, coraz widoczniej rysował się przed nią obraz cmentarnych murów? Dlatego, że uwielbiała cmentarze. Najbardziej nocą, kiedy na grobach świeciły się piękne i kolorowe znicze. To ją uspokajało i zachwycało. Zwiedzała wszystkie alejki, kawałek po kawałku. Czytała napisy na grobach i zastanawiała się, jak zginęli i jaką historie reprezentują spoczywający w nich umarli. Cmentarze są magiczne, są zbiorem tylu wspomnień. Jednak jest jedno miejsce, do którego nigdy nie dotarła. Jest naprawdę przerażające. Aby się tam dostać, trzeba przejść dość długą drogę. Miejscem tym jest, stojąca między nagimi drzewami, wielka kaplica. Jest ona grobem rodziny mieszkającej od kilkunastu pokoleń w tym mieście. Mimo że po strasznym wypadku zaginął po jej ostatnich przedstawicielach słuch, są nadal bardzo szanowani. Nikt później nie widział i nie słyszał już o braciach Baker. W pożarze zginęli ich rodzice oraz siostry. A oni zniknęli. Była coraz bliżej bram kaplicy. Strach zaczął panować nad jej ciałem. Stała i podziwiała rzeźbienia na drzwiach. W końcu nacisnęła masywną pozłacaną klamkę. Wspomniane wrota otworzyły się z przeraźliwym dźwiękiem. Przestąpiła próg. W środku było ciemno i cicho. Nie docierał tam żaden dźwięk z zewnątrz, a przez okna wpadało tylko słabe światło księżyca. W pomieszczeniu znajdowało się kilkanaście trumien. Na samym środku stały dwa, oświetlane światłem naturalnym, katafalki z kamienia. Podeszła do nich. Nie było żadnej informacji odnośnie tego, kto w nich spoczywa. Najwyraźniej były puste. Chciała już stąd iść, gdy nagle usłyszała kroki na marmurowej posadzce. Powoli odwróciła się i zobaczyła mężczyznę. Stał oparty o jedną z kolumn podtrzymującą dach konstrukcji.
- Co tu robisz? – Zapytał spokojnie, patrząc na nią uważnie.
- N-iiic… – odparła przerażona. Była tu sama. Nikt nie wiedział, gdzie jest.
- Nie wiesz, że cmentarz nie jest dobrym miejscem dla młodych, bezbronnych dziewcząt? – Zapytał, co słowo zbliżając się do niej o krok. Znalazł się w końcu metr przed nią.
- Kim jesteś? – Zapytała, próbując go zająć czymś innym i wykorzystać to, aby dotrzeć do drzwi.
- To nie jest ważne. Istotne jest to, że chcesz uciec. A mi się to nie podoba. – Rzekł cicho tuż przy jej uchu.
- Daj mi odejść – poprosiła ze złudna nadzieją. Słysząc to, roześmiał się.
- Chcesz uciec? – Zapytał. – Dobrze. BIEGNIJ! – Krzyknął i odstąpił od niej. Słyszała jego śmiech. Kiedy już prawie dobiegła do drzwi, te zatrzasnęły się. Wiedziała, że to już koniec, a on nie ma wobec niej dobrych zamiarów. Próbowała otworzyć wrota. Waliła w nie i szarpała za klamkę. Bezskutecznie. Poczuła jego dłoń na karku. Chwycił ją mocno i rzucił nią o podłogę, jak szmacianą lalką. Po zetknięciu z kamienną posadzką, krzyknęła z bólu. Czuła, że znowu się zbliża. Była pełna rozpaczy. Wiedziała, że to już koniec. Jednak resztkami sił zaczęła się odsuwać. Byle dalej od niego. Miała nadzieję, że mu umknie. Jednak on był coraz bliżej. Trafiła plecami na ścianę. Dopadł ja. Poczuła, że z dużą siła chwyta ją za gardło i podnosi, sunąc jej ciałem po zimnym murze. Trzymał ją tak, że miał jej twarz na wysokości swojego wzroku. Zawisła w powietrzu i poczęła machać zawzięcie nogami, walcząc o każdy oddech. W przypływie samozachowawczego instynktu, kopała go po nogach. Chciała za wszelką cenę przetrwać. Nic sobie z tego nie robił, tylko zaciskał palce jeszcze mocniej, nie pozwalając jej odetchnąć. Użyła całej siły i zadała mocny cios. Puścił ją. Upadła. Poczęła się czołgać w stronę wyjścia. Nim dotarła do celu, poczuła mocne kopnięcie w brzuch. Drugie, trzecie, czwarte. Przestała kontaktować z powodu bólu, jaki zadawał. Słyszała tylko, jak mówił, że jest podobna do jego siostry. Uwielbiał wspominać moment, kiedy ją dusił. To, jak cierpiała z bólu i przewracała oczami, prosząc o litość i walcząc o każdy oddech. A kiedy w nocy pokłócił się z resztą swojej rodziny, po prostu podłożył ogień pod dom. Zginęli wszyscy, a on podziwiał płomienie zabierające ze sobą to, co go tak bardzo irytowało, denerwowało i uprzykrzało mu życie. Jedynie jego brat się uratował, ale i on nie jest już problemem. Nie słyszała już nic. Zemdlała. Obudziła się w ciemnym i ciasnym pomieszczeniu. Chciała się podnieść, ale nie mogła. Zaczęła badać dłonią powierzchnię. Jej mózg pracował na najwyższych obrotach. Po chwili zaczęła sobie przypominać, co się działo. Powrócił ból. Leżała nieruchomo, próbując zapanować nad cierpieniem. Poczuła, że to, w czym leży, jest ciągnięte po nierównej powierzchni. Nagle to „coś” zostało puszczone. Chwila spokoju. A później dotarło do niej, że jest zsuwana i w końcu opadła na ziemie. Poczuła przeraźliwy ból. Z jej oczu spływały łzy. Coś uderzyło w jej więzienie. Moment. Czy on ja zakopywał?! Czy ona leży w skrzyni, która jest…jest trumną? W panice zaczęła drapać wnętrze pokrywy. Nie czuła już nawet bólu zdzieranych do krwi palców. To nic nie dawało, a ona czuła się coraz bardziej śpiąca. W końcu nic się już nie liczyło. Ani ból, ani śmierć rodziców, ani jej własna. W ten sposób jej życie dobiegło końca.

6 komentarzy:

  1. OMG!!! To jest genialne Gosiu!!! Wspaniałe, mroczne, tajemnicze i urzekające!!! Tekst chwyta za serce i pokazuje, że czasami nie warto być ciekawym tego, o czym mówią inni. Wystarczy darować sobie i powtarzać znane plotki, aniżeli ryzykować własne życie dla zaspokojenia ciekawości i poznania prawdy :). Naprawdę masz talent, dziewczyno!!! I wspaniałą wyobraźnię :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju...Wielkie dzięki! Cieszę się, że Ci się spodobało!

      To prawda czasami nie warto się czymś interesować...
      Ale, wiesz jest czasami tak a przynajmniej ja tak mam, że wydaje mi się, że ktoś stoi za oknem albo coś jest po prostu nie tak... Musze to sprawdzić... Wiem to cholernie głupie, bo przecież oglądając horrory, w momencie gdy ktoś idzie coś sprawdzić, a my wiem że coś tam jest, krzyczymy ,,Nie, nierób tego'' ; ,,Uciekaj'' ; ,, Nie idź tam''. Mi się wydaje, że taka jest natura człowieka- lubi wcinać nos w sprawy, w które nie powinien...I nic go nie oduczy…Chyba że…Dostanie nauczkę…

      Usuń
    2. Dokładnie :). Ciekawość jest jednym z elementów składających się na charakter człowieka. Gdyby nie ta cecha, wielu rzeczy byśmy nie wiedzieli. Na przykład, że niektóre węże są jadowite, albo, że kiedyś żyli ludzie wyglądający inaczej niż my :). Ot co :D.

      Usuń
    3. No właśnie to jest nasza cecha... I chyba dzięki niej jesteśmy na tym etapie rozwoju... A nie tak jak płochliwe... np. konie
      (tak wiem taka głupota ale pisalam dziś fize i jestem w dziwnym stanie wyłączenia mózgu :P)

      Usuń
  2. Przerażasz mnie :D Byłabyś na pewno na początku listy osób, z którymi nigdy nie pójdę na cmentarz :P

    Fajnie wyszło :) Dla mnie takie krótkie opowiadania są ciężkie, bo zbyt wiele jakiejś konkretnej treści trzeba zmieścić w niedużej ilości słów :) Rzeczowość czasami jest bardzo trudna :P A Ty sobie z tym widzę radzisz :)

    A dziadów współczuję :P Chociaż o ile dwójka ujdzie to przy czwórce odjechać można :P Niedobrze mi jak sobie tą improwizację Gustawa przypominam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz to jest bohater, który miał być straszny i mroczny... Ja taka nie jestem... Może czasami...;)

      Wielkie dzięki! Od zawsze nie umiałam się rozpisywać na stronę o tym jak ktoś je kanapkę i co przy tym czuje. Zawsze pędzę do akcji właściwej... Oczywiście bez obrazy... Chociaż jak zobaczyłam twór M. i Arisu to się pomodliłam 5 stron w zeszycie a ja ledwo jedna... Kiedyś napisałam ,,długie'' ,,działo'' pt. Spotkanie na 15 stron w Wordzie i było za długie... Nie wiem, co mi się wtedy stało... Tak wyszło... Więc pisze teraz krótko i mam nadzieje na temat...

      Na sam początek 2 część... Nawet fajna... Teraz sama dla siebie czytam dalej zobaczymy czy mi się spodoba się czy nie...:)

      Pozdrawiam G.

      Usuń