sobota, 24 maja 2014

Milion kawałków - Rozdział 10

Witajcie, jestem z rozdziałem wcześniej, ponieważ nie mogę się doczekać waszych opinii. Od tego rozdziału zacznie się komplikować, choć w nim to jeszcze troszkę nudą wieje... Nasza Gina pokaże jedną z twarzy Artemi... Ale to dopiero za tydzień... Mam nadzieje że wam się spodoba i się nie pogubicie ;), ponieważ ja musze wysilać szare komórki aby nie pomylić faktów i reakcji skutkowo-przyczynowych :) No cóż... Zapraszam do czytania i komentowania!:D




Rozdział X


Siedziała rozdygotana w fotelu przed biurkiem. Książka leżała otwarta, a litery, zdobiące strony, miały złoty kolor. Nie wiedziała, co to było. Czuła, że zaraz się popłacze z powodu silnej tęsknoty za tym mężczyzną. To była chyba dobra chwila z jej życia, ale nic nie rozumiała i czuła teraz tylko irytacje, złość i ogromna pustkę. Trwała w bezruchu, próbując się uspokoić i nie myśleć o tym wszystkim. W końcu wstała i zamknęła z hukiem księgę. Podeszła do wielkiego łoża i położyła się na nim. Chciała spać. Sen zawsze przynosił spokój. Choćby na chwilę...


Siedziała na białej plaży. Błękitna woda moczyła jej stopy i rozpryskiwała się na klifach. Wiała przyjemna bryza. Rozkoszowała się cudownym ciepłem. Czuła spokój. Nic nie miało znaczenia. Zobaczyła go, jak zbliża się do niej. Usiadł obok niej i czule ją pocałował. Była szczęśliwa. Tyle zmagań kosztowało ich, aby teraz mogli rozkoszować się tą wspaniałą chwilą. Podniosła się i wtedy zauważyła, że jej włosy są płomiennorude, a nie, tak jak zawsze, w kolorze złotego blondu. Zakręciło jej się w głowie. Spojrzała na swój szary kostium. To nie było jej bikini tylko dwuczęściowy kostium, wyglądający jak te z lat trzydziestych XX wieku...

Obudziła się z krzykiem. Nie wiedziała przez chwile, gdzie jest. Potem poczuła pościel i zrozumiała, że nadal jest w łóżku. Zrobiło się ciemno. Prawie nic nie widziała. Zaczęła się uspokajać. Co się stało? Kim jest ten mężczyzna? Gubiła się już w tym wszystkim. Naprawdę nic nie rozumiała. Znowu ten facet z wizji przekazanej przez tą cholerną księgę! Przecież ona nie ma prawa pamiętać tego wszystkiego. Jednak coś w zakamarkach jej umysłu, próbowało wydostać się na światło dzienne. Starała się cokolwiek sobie przypomnieć, jednak próby te spełzły na niczym. Leżała chcąc pozbierać myśli. Z letargu wyrwało ją pukanie do drzwi. Do środka weszła piękna dziewczyna o bardzo delikatnej urodzie. Miała na sobie błękitną sukienkę sięgającą kolan. W dłoniach trzymała tacę, na której stał puchar i dzban oraz cudownie pachnące jedzenie, nieprzypominające jej wyglądem niczego znanego. Dziewczyna podeszła do stołu i postawiła na nim tacę.
- Witaj, pani. – W trakcie wypowiadania słów powitania, ukłoniła się nisko. – Nazywam się Nila. Jestem do pani dyspozycji. – Powiedziała uprzejmie, a Gina patrzyła na nią zaskoczona. – Jest pani aniołem. Jednak nasze dusze nie różnią się bardzo od ciała, tym bardziej w sytuacji, kiedy ciało nadal żyje i znajduje się na ziemi. Przyniosłam więc posiłek dla pani. Może w czasie, kiedy będzie pani… – G. wstała z łóżka, przerywając dziewczynie jej monolog w połowie.
- Mów do mnie po imieniu – rzekła Gina.
- Pani, tak nie wypa… – Dziewczyna nie skończyła, ponieważ zobaczyła surowy wzrok Georginy. – Jakim imieniem mam się, więc do pa… ciebie zwracać? – Zapytała uprzejmie młoda anielica.
- Jak to, jakim? Ile ja mam, do cholery, imion?! – Zapytała zdenerwowana.
- Tyle, ile wcieleń. Ale jeżeli pozwolisz, będę posługiwała się tym najstarszym – odpowiedziała, uśmiechając się niepewnie.
- Dobrze – odparła tak jakoś wyniośle. Usiadła na krześle, które wcześnie zostało odsunięte przez służkę. Dziewczyna podała jedzenie. Pachniało wspaniale, a smakowało jeszcze lepiej...

4 komentarze:

  1. Ach!!! Witaj Słońce!!! Ty wiesz, że jak zawsze bardzo mi się podobał rozdział. Potrafisz połączyć różne czasy i, co najlepsze, nie gubisz się w nich. To jest sztuka pisać coś tak wspaniałego, zawiłego i łapać się w tym ;). I ta biedna księga - jak ona ją traktuje??? Kocham książki i jestem ich mówiącą strażą, gdyż same się bronić nie mogą. G., proszę z szacunkiem traktować tomiszcza, nawet wtedy, gdy cię wkurzają. Rozumiemy się??? Bo jak nie, to pogadamy inaczej. *Wyszczerz, rozbiegane oczka i nerwowy chichot – tak właśnie teraz wyglądam. To moja najmniej normalna wersja. Lepiej się z nią nie spotkać na żywo*. A teraz dobrej nocki!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki...
    Dzięki...
    Dzięki...
    Książek taak nie traktuje... To jest fikcja literacka...
    Ja wyglądam tak jat ty...Tylko że w nocy,na cmentarzu i w kaplicy >:))
    Lapiej mnie tam nie spotkać...

    OdpowiedzUsuń