Hej... Jednak dałam radę... Jestem z czymś innym... Mam Nadzieje że przypadnie wam do gustu... Sama nwm jak dalej się potoczy... Dostajecie cholernie świeży tekst, bo napisany chwile temu. Więc nie zabijcie mnie za błędy i takie tam...
Wojna…Zimna wojna mająca na celu jedynie zabijanie. Zaczęła
się setki lat temu. Nie było mnie wtedy na świcie a jestem zmuszana do życia wypełnionego
bólem, zawiścią i zemstą. Dlaczego się rozpoczęła? Tego chyba nikt już nie pamięta.
To było dawno tak dawno…
Ale to nie zmienia tego że siedzę teraz pod ściana dawnej kamienicy w mieście zrujnowanym do cna. Nic nie słychać oprócz miarowych uderzeń końskich kopyt o ziemie. Wiem że to oni. Sprawdzają czy ktoś przeżył. Jeżeli tak … Albo dobijają i wtedy masz szczęście albo go nie masz i wtedy żadne modlitwy ci nie pomogą. Byli coraz bliżej. Odchylam ciężko z powodu bólu rozchodzącego się po moim ciele. Jeden z wrogich wojowników zranił mnie mocno w udo. Dałabym sobie radę gdyby nie ta cholerna trucizna na ostrzu. Piecze! Tak strasznie piecze…czuje też krew pulsującą i wylewając się z mojego uda. Może umrę za nim mnie znajdą. Mam na to duże szanse. Jak nie trucizna to wykrwawię się na śmierć. Chce tego. Miałabym w końcu święty spokój. Naprawdę próbowałam…ale kiedy podniosłam głowę i otworzyłam oczy… Byli blisko… Po cholerę mi moja siłą i wytrzymałość mojego ciała skoro chcę umrzeć i jest to jedyna dobre wyjście dla mnie?! Patrzyłam na nich… Było ich kilkudziesięciu. Stali w miejscu i rozmawiali. Po chwili jeden z jeźdźców zerwał się do galopu. Miałam zdrowo przejebane…
Ale to nie zmienia tego że siedzę teraz pod ściana dawnej kamienicy w mieście zrujnowanym do cna. Nic nie słychać oprócz miarowych uderzeń końskich kopyt o ziemie. Wiem że to oni. Sprawdzają czy ktoś przeżył. Jeżeli tak … Albo dobijają i wtedy masz szczęście albo go nie masz i wtedy żadne modlitwy ci nie pomogą. Byli coraz bliżej. Odchylam ciężko z powodu bólu rozchodzącego się po moim ciele. Jeden z wrogich wojowników zranił mnie mocno w udo. Dałabym sobie radę gdyby nie ta cholerna trucizna na ostrzu. Piecze! Tak strasznie piecze…czuje też krew pulsującą i wylewając się z mojego uda. Może umrę za nim mnie znajdą. Mam na to duże szanse. Jak nie trucizna to wykrwawię się na śmierć. Chce tego. Miałabym w końcu święty spokój. Naprawdę próbowałam…ale kiedy podniosłam głowę i otworzyłam oczy… Byli blisko… Po cholerę mi moja siłą i wytrzymałość mojego ciała skoro chcę umrzeć i jest to jedyna dobre wyjście dla mnie?! Patrzyłam na nich… Było ich kilkudziesięciu. Stali w miejscu i rozmawiali. Po chwili jeden z jeźdźców zerwał się do galopu. Miałam zdrowo przejebane…
hmm ciekawe ale poczekam na dalszy ciąg :) chodź z miłą chęcią zobaczyłabym tu kolejny rozdział Nudy :) ale wiem że trzeba poczekać :) pozdrawiam fanka 12 :)
OdpowiedzUsuńNo, no, no!!! Niesamowicie mnie zadziwiasz :). Początek fajny, ciekawy i zaskakujący. A końcówka to już w ogóle totalne wariactwo. Bardzo mi się podoba :). Czekam na ciąg dalszy :***.
OdpowiedzUsuńPs. Przeczytałam jedno z Twoich opowiadań "Wyzwanie" i zostawiłam komentarze :D. Pozdrawiam :D.
Moja droga: wakacje, ludzie odpoczywają, słońce świeci, a Ty tutaj jakieś horrory :D
OdpowiedzUsuńA poważnie: lubię mroczne historię, więccccc dumam sobie co Ty tam wymyśliłaś :)
Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award
OdpowiedzUsuńhttp://lucy-heartfilia-fairy-tail.blogspot.com/
Pozdrawiam :D