Znalazła się na jakieś łące, porośniętej pięknymi kwiatami. Ich płatki mieniły się w słońcu jak diamenty. Naokoło rosły piękne, wysokie drzewa, dające gdzieniegdzie trochę cienia. Za drzewami widać było wysokie skały. Przed dziewczyną znajdował się piękny wodospad, z którego woda spływała, jak po stopniach. Zaczęła iść w jego stronę. Z boku rosło stare drzewo, porośnięte bluszczem. Jego korona była bardzo rozłożysta. Usiadła pod nim. Czuła znowu to dziwne uczucie, jakby już to robiła, jakby już kiedyś tu była. Ale to niemożliwe! A może jednak? Już sama nie wiedziała, co ma myśleć. To było szaleństwo, ale jeżeli naprawdę to wszystko, o czym on mówił, się wydarzyło, to powinna to naprawić. Jednak najpierw musiała przeczytać to wielkie tomiszcze, zawierające niby całą historię jej ciała i duszy. Aż na samą myśl jęknęła. To zajmie kilka dni. Czuła się znużona tym wszystkim. Potrzebowała odpocząć. Spojrzała na wodospad i piękną, niebieską wodę, zachęcającą do kąpieli. Wstała i zdjęła białą tunikę, w której znalazła się po obudzeniu w tym dziwnym miejscu. Po chwili zastanowienia ściągnęła także bieliznę, w takim samym kolorze, co sukienka. Zastanowiło ją przez chwile, jak to możliwe, że miała to wszystko na sobie? Miała nadzieje, że to nie za sprawą Angela (tak się przedstawił, a raczej, w czasie swojej przydługiej historii, wspomniał o sobie tym imieniem). Jednak bardziej prawdopodobne było to, że to za sprawą anielskich czarów. Rozejrzała się po okolicy. Nikogo nie zauważyła. Weszła ostrożnie do wody, a po chwili zanurzyła się cała. Podpłynęła do bocznego wodospadu wypływającego ze skalnej półki. Woda spływała po jej twarzy, włosach i ramionach, ponieważ było tu płycej. Rozkoszowała się chwilą spokoju i cudowną wodą. Jej ciało się odprężało, starała się nie myśleć o niczym konkretnym. Było fantastycznie. Jej zmartwienia uciekły daleko, w zakamarki jej umysłu. Jednak jej spokój nie trwał długo…
Angelo stawał na głowie, aby ją znaleźć. W końcu mu się udało. Patrzył teraz na kąpiącą się dziewczynę. Wróciły wspomnienia, które chciał wyprzeć z głowy na zawsze. I tak jego nadzieje nigdy się nie spełnią, a szczególnie po tym, co zrobił…
Dziewczyna czuła się nieswojo, jakby ktoś ją obserwował. Rozejrzała się. I krzyknęła z zaskoczenia, wstydu i zażenowania. Obok drzewa stał sobie mężczyzna, od którego chciała uciec jak najdalej. I najnormalniej w świecie się na nią gapił. Jego wzrok był tak natrętny, że policzki Giny się zaróżowiły. Angelo zauważył, że został odkryty, choć wcale się przecież nie chował. Pomyślał o ręczniku, a ten znalazł się w jego dłoni. Podszedł bliżej krawędzi wody i popatrzył na nią wyczekująco.
- Nie myślisz chyba, że wyjdę z tej wody, jeżeli będziesz się patrzył? – Róż jej policzków stał się jeszcze bardziej intensywny.
- A myślisz, że kto cię ubrał?- Popatrzył na nią i uśmiechnął się czarująco, a ona stała się jeszcze bardziej czerwona, o ile to możliwe.- No, wychodź z tej wody! – Ponaglił ją. Pokręciła przecząco głową. – Mamy cały dzień. Ja się nigdzie nie ruszę, więc…- Wiedział, że jest bezczelny, ale nie mógł się powstrzymać. Może i jest aniołem, ale jest też mężczyzną, a z tą dziewczyna łączyła go historia trochę bardziej złożona. Miał nadzieje, że zagłębi się w nią i dowie wszystkiego, o czym musi wiedzieć. W końcu zaczęła wychodzić z wody, ale zatrzymała się w połowie drogi w miejscu, gdzie woda była na tyle głęboka, że to, co musiało, zostało zakryte.
- Chociaż zamknij oczy – poprosiła błagalnie. Nie odpowiedział, tylko uczynił to, o co poprosiła. Patrzyła na niego przez chwile, upewniając się, że nie patrzy. Zaczęła wychodzić z wody, czujnie obserwując cały czas jego twarz. Kiedy była już blisko niego, on otworzył oczy i zlustrował ją wzrokiem. Chwyciła ręcznik i okryła się nim.
- Obiecałeś, że nie będziesz patrzył! – Powiedziała oburzona. – Kłamałeś – dodała, zaskoczona tym, że anioł może robić takie rzeczy.
- Sprawdzałem, gdzie jesteś i czy przypadkiem nic ci nie jest. – Uśmiechnął się niewinnie. Dziewczyna odwróciła się do niego plecami i poszła po ubranie. – Kłamałem, kiedy mówiłem, że cię ubrałem. Zrobiła to jedna z anielic niższego stopnia – powiedział, jakby mimo woli. Dziewczyna odwróciła się do niego wściekła.
- Wiesz, co? Nie wierze, że anioł może być tak bezpruderyjny i jeszcze do tego kłamać! – Krzyknęła urażona. – Chcę się ubrać, więc idź gdzieś daleko! – Powiedziała to tak władczym tonem, że Angelo nie mógł się powstrzymać od śmiechu. Dziewczyna, na ten gest zniewagi, zdenerwowała się jeszcze bardziej. Mężczyzna widząc to, odszedł, by jej jeszcze bardziej nie denerwować. Pamiętał, jaką siłą włada, szczególnie, kiedy jest zła. Georgina zaczęła się pospiesznie ubierać. Kiedy skończyła, zaczęła szukać wzrokiem anioła sprawiającego jej tyle kłopotów. Zauważyła go siedzącego gdzieś w oddali, pod drzewem, tyłem do niej. Ucieszyła się w duchu, że uszanował jej prośbę. Podeszła cicho do niego. Miał zamknięte oczy jakby spał. Nie chciała mu przerywać, a poza tym miała idealną okazję, żeby mu się przyjrzeć. Miał na sobie ubranie, składające się z białej koszuli i spodni. Co dziwne, ani on, ani ona nie mieli butów. Dzięki temu, mogła rozkoszować się dotykiem trawy na gołej skórze. Miał idealną twarz. Pięknie wykrojone usta, aż prosiły, by jej całować. Miała na to straszną ochotę. Przeniosła szybko wzrok na jego oczy, aby nie myśleć nad swoim pragnieniem. Jeszcze by je spełniła! Miał je teraz zamknięte, jednak zauważyła już wcześniej, że jego oczy były cudownie zielone. Jak trawa, na której teraz siedział. Otaczały je piękne rzęsy. Czarne i grube. To nieprzyzwoite, aby mężczyzna miał takie piękne oczy. Rozmarzyła się nad tym, jakby to było zobaczyć w nich uwielbienie, miłość i… pożądanie. „Zmień myśli dziewczyno, bo się zakochasz w facecie ze snu” – pomyślała. Jego włosy były ułożone w malowniczy nieład, który wyglądał cholernie seksownie. Ogólnie był seksowny. Kiedy przy niej stał, czuła dziwne przyciąganie…
Czuł jej wzrok na sobie. Ale chciał ponownie zobaczyć na jej policzkach ten cudowny róż, więc pozwolił jej się na siebie gapić. Po dłuższej chwili, postanowił otworzyć oczy. Na jej policzkach automatycznie wykwitł rumieniec, a ona spuściła wzrok i cofnęła się o krok.
- Gapisz się – mruknął rozbawiony.
- Wcale nie! – Odparła troszkę zbyt nadgorliwie.
- Nie wiedziałem, że jestem tak interesującym obiektem do obserwowania – powiedział, siłą powstrzymując się od śmiechu.
- Nie jesteś wcale interesujący – odparła, zanim zastanowiła się, co mówi.
- A jednak przyznajesz, że się na mnie parzyłaś? – Zadał pytanie retoryczne. – Uprzedzając twoja odpowiedź, to oczywiste, że nie jestem interesujący – zrobił efektowną pauzę i podszedł do niej, a ona cofnęła się dotykając plecami drzewa – ponieważ jestem cholernie interesujący… - ciągnął dalej zmysłowym głosem – i bardzo, ale to bardzo pociągającym – dokończył. Oddech dziewczyny był szybki z powodu bliskość mężczyzny. – Oddychaj mała! – Dodał, odwracając się od niej.
- Nie jestem mała!- Krzyknęła oburzona.
- Jesteś – odpowiedział. – Aby cię pocałować, musiałbym się nieźle schylić. – Georginie zrobiło się gorąco, na myśl o jego wargach pieszczących jej usta, szyje…
- Ej, mała, nie rozmarz się za bardzo – powiedział. – Dobra, zbieramy się stąd. Musisz przestudiować swoją historie, a trochę tego jest. – Chwycił ją za dłoń i już ich nie było…